Giełda papierów wartościowych i akcje to często pierwsze co przychodzi na myśl, jeśli chodzi o inwestowanie. Czy żeby inwestować, przepraszam, grać, na giełdzie trzeba się na tym znać? Z jakim ryzykiem się to wiąże? Dlaczego akcje są jednym z głównych typów majątku w tzw. portfelu inwestycyjnym? I czy tak naprawdę osoba nie będąca profesjonalistą może na akcjach sporo zarobić?
Ten odcinek podcastu nie jest poradą inwestycyjną w rozumieniu polskiego prawa i ma wyłącznie charakter edukacyjny.
Wstęp do inwestowania będzie serią odcinków, które mają na celu pomóc Ci w dokonaniu pierwszych świadomych inwestycji. Nawet jeśli niespecjalnie interesuje Cię inwestowanie lub uważasz, że nie masz pieniędzy, aby co miesiąc odkładać coś na przyszłość, to warto zainteresować się tym tematem, ze względu właśnie na Twoją przyszłość, czyli emeryturę.
Wiem, że nie jest to najbardziej sexy rzecz, zwłaszcza jak się jest młodym, jednak jak wspominałem już w odcinku 4, sama emerytura z ZUS będzie za 30 lat wynosiła prawdopodobnie tylko około 20-30 proc. Twojej dzisiejszej pensji. Czyli nawet, jeśli dzisiaj zarabiasz dobrze, np. 10 tys. złotych na rękę, to odkładając na emeryturę do ZUS przez całe zawodowe życie, możesz skończyć z kwotą wartą dzisiejsze 2,5 tys. zł.
A żeby to, co odkładasz na emeryturę, czy to w ramach programów rządowych jak Pracownicze Plany Kapitałowe, czy samodzielnie, w ramach Indywidualnego Konta Emerytalnego, miało sens, to te pieniądze muszą być inwestowane, aby pomnażać ich wartość. Bo jeśli nawet byś coś odkładał, ale np. na koncie oszczędnościowym, to przez 30 lat, m.in. przez inflację i niskie oprocentowanie odkładanych środków, zostałbyś z bardzo małą kwotą.
Dzisiejszy odcinek jest o akcjach i giełdzie. Akcje są najczęściej głównym elementem tzw. portfela inwestycyjnego, inaczej zwanego portfolio, czyli zestawu różnych typów majątku, tzw. aktywów. W portfolio mogą być np.obligacje, nieruchomości, złoto, waluty czy nawet kryptowaluty. Dlaczego to właśnie akcje są tak istotne? O tym postaram się dziś opowiedzieć.
Giełda Papierów Wartościowych
Jak jeszcze nie zajmowałem się finansami osobistymi, to giełda papierów wartościowych kojarzyła mi się z kilkoma rzeczami. Przede wszystkim z grą, ryzykiem, dużymi pieniędzmi i facetami w czerwonych szelkach. I też z tym, że to jest jakiś zewnętrzny twór, z którym ja, osoba nie zajmująca się profesjonalnie finansami, nie mam wiele wspólnego. Podejrzewam, że wielu z Was może mieć takie, lub podobne skojarzenia.
A są też inne dość dość powszechne konotacje związane z giełdą: giełda to takie miejsce, gdzie kupuje się akcje pojedynczych, wybranych spółek; w związku z tym, że mieszkamy w Polsce, to naszą giełdą jest Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie, na giełdzie można sporo zyskać i dużo stracić; A przede wszystkim, że gra na giełdzie wymaga sporej wiedzy i trzeba się interesować tematyką finansową.
I właściwie wszystkie te skojarzenia są błędne. O tym dlaczego giełdą warto się zainteresować, mówiłem już na wstępie. Nawet jeśli masz ten temat gdzieś, to z dużym prawdopodobieństwem na którymś etapie Twojego życia, Twoje pieniądze tam trafią, no matter what, czy tego chcesz czy nie. A to choćby za sprawę programów emerytalnych. W odcinku 4 mówiłem między innymi o Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK) i Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE), zgadnij, gdzie są inwestowane pieniądze, które odkładałaś lub będziesz odkładać w jednym z takich programów? No właśnie.
Na przykład w modelowej wersji PPK dla osób młodych, 70% środków jest inwestowane w akcje, a 30% w obligacje. Czyli w typowym PPK właściwie wszystkie pieniądze są inwestowane na giełdzie, w znacznej mierze, w akcje.
Czym więc jest giełda papierów wartościowych? To taki duży rynek, na którym odbywa się ciągły proces kupna i sprzedaży różnych instrumentów finansowych, są to np. obligacje emitowane przez Państwo lub przez firmy, kontrakty terminowe, ale przede wszystkim właśnie akcje.
Akcje to, udziały w danej firmie, posiadacz akcji staje się więc jej współwłaścicielem. Inwestorzy indywidualni tacy jak być może Ty, albo ja, ale przede wszystkim tzw. inwestorzy instytucjonalni jak banki czy fundusze inwestycyjne stale kupują i sprzedają akcje, a to kształtuje ich ceny.
No dobra, ale dlaczego jakaś firma, w ogóle potrzebuje pojawić się na giełdzie i chce żebyś Ty nagle został jej współwłaścicielem? Firmy najczęściej decydują się do wejścia na giełdę, gdy potrzebują kapitału, czyli dodatkowych pieniędzy np. na prace badawczo rozwojowe czy wejście na rynki międzynarodowe.
Największe na świecie są amerykańskie giełdy, New York Stock Exchange i Nasdaq, za nimi są giełdy chińskie, japońska i giełda europejska z siedzibą w Amsterdamie. Tu ciekawostka, według wielu historyków, to właśnie w Holandii, na samym początku XVII wieku powstała możliwość zakupu pierwszych akcji, udziałów w firmie Dutch East India Company i to holenderską giełdę uważa się, za pierwowzór wszystkich współczesnych giełd. To też jedna z przyczyn, dlaczego ten dość mały kraj jest tak bogaty i tak istotny w globalnym systemie finansowym.
Na giełdach na całym świecie notowanych jest kilkaset tysięcy firm, na największej amerykańskiej giełdzie jest ich ponad 2 tys., na warszawskiej ponad 400. Żeby połapać się w tym gąszczu stworzono tzw. indeksy giełdowe, czyli wskaźniki służące między innymi do tego, żeby stwierdzić, jak radzi sobie dana giełda lub grupa firm o określonym profilu. Pewnie obiła Ci się o uszy nazwa WIG20, to jest właśnie indeks giełdowy 20 największych spółek na warszawskim parkiecie. Jeden z najbardziej znanych indeksów na świecie to S&P 500, czyli 500 największych spółek amerykańskich.
Ogólnie przyjęło się mówić, że dobra sytuacja na giełdzie, czyli rosnące ceny spółek, są wyznacznikiem dobrej sytuacji ekonomicznej, a zła, czyli spadające ceny, że sytuacja się pogarsza. Ale to wszystko nie jest takie proste. Giełda to taka wielka machina, gdzie ścierają się ludzkie emocje. Bo zachowania graczy na giełdzie często nie są racjonalne, i sporo o tym mówi ekonomia behawioralna. O tej nieracjonalności decyduje wiele błędów poznawczych, mody, ekscytacja czy strach.
Mówi się o dwóch głównych typach rynku z perspektywy emocji i zachowań inwestorów. Tzw. bull market, rynek byka, oznacza, że nastroje są dobre, wyceny firm na giełdzie rosną, a to zachęca nowych graczy do dołączenia i kupowania akcji. Z perspektywy emocji wydaje się, jakby te wzrosty miały iść w nieskończoność. Nie przez przypadek, na Wall Street znajduje się posąg szarżującego byka, który zresztą powstał w odpowiedzi na krach giełdowy w 1987 r. i miał być symbolem siły i optymizmu. A sam termin rynku byka funkcjonuje prawdopodobnie już od XIX wieku.
Z kolei określenie rynek niedźwiedzia (bear market), oznacza, że nastroje są kiepskie, inwestorzy pozbywają się akcji, więc ich ceny spadają, większości wydaje się, że będzie tylko gorzej i przyszłość widziana jest głównie w ciemnych barwach. I chyba też nigdzie żaden posąg niedźwiedzia związany z giełdą nie stoi.
Giełda więc często jest irracjonalna. Na przykład po wybuchu Covid-19 większość indeksów giełdowych zaliczyła w lutym i marcu 2020 r. ogromne spadki, których można się było spodziewać. Jednak mało kto przewidział, że już w sierpniu 2020 r., w samym środku pandemii, amerykański indeks giełdowy S&P 500 osiągnie rekordowe wyniki i podniesie się do poziomu sprzed pandemii. Nikt też nie spodziewał się tzw. Czarnego Poniedziałku czyli 19 października 1987 r. gdzie giełdy na całym świecie zaliczyły spadki po kilkadziesiąt procent. Nieracjonalne są też tzw. bańki finansowe, czyli okresy euforii, manii kupowania danej grupy akcji (czy innych “aktywów), jak miało miejsce np. w przypadku bańki internetowej pod koniec lat 90, gdzie uczestnicy rynku kupowali wszystko to, co miało coś wspólnego z internetem i technologią. W pewnym momencie bańka pękła, rynek się załamał i masowo sprzedawał akcje. Wtedy, po pęknięciu bańki np. akcje Amazon straciły na wartości ponad 90% (!).
Czy da się zarobić na giełdzie?
OK, ale czy są w ogóle da się zarobić na rynku akcji? Jak najbardziej. Jeżeli tylko wiesz na jakiego konia postawić i jaką spółkę wybrać. No bo wyobraź sobie, że w grudniu 1980 r. mógłbyś kupić akcje Apple i wydałbyś na nie 1000 dolarów. Gdybyś trzymał je do dziś i zdecydował się je sprzedać np. teraz, to byłyby one warte 1,58 mln dolarów! To wzrost o ponad 80 tys. procent! No właśnie tylko tu powstają pytania, związane z psychologią i ludzkimi emocjami, czy naprawdę byś je tyle czasu trzymał? Czy starczyłoby Ci przekonania, że Apple poradzi sobie z konkurencją jaką było wprowadzenie na rynek IBM PC? A co zrobiłabyś w latach 90, gdy Apple prawie zbankrutował, a jego akcje były jednymi zaliczających największe spadki na amerykańskiej giełdzie Nasdaq? Czy przewidziałbyś, że Steve Jobs wróci do Apple, że powstanie iPod, wreszcie, że powstanie iPhone i, że Apple stanie jedną z największych na świecie firm i pierwszą, która osiągnęła wycenę 3 bilionów dolarów?
Albo weźmy taki polski CD Projekt. To firma, która jest obecnie jedną z 20 największych polskich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, rosła jak na drożdżach od początku lat 2010. Gdybyś kupił akcje CD Projektu za 1000 zł w 2010 r., a sprzedałbyś je w okresie ich szczytu na giełdzie w sierpniu 2020 r., to byłyby one warte 354 tys. złotych! Tylko znowu pytanie, czy wtedy byś sprzedał, czy czekał na premierę nowej produkcji studia, gry Cyberpunk 2077, która, wszystko to zapowiadało, miało być jedną z największych gier w historii i w domyśle miała jeszcze lepiej wpłynąć na kurs akcji CD Projektu. Niestety tak się nie stało, po premierze gry akcje mocno spadły i dzisiaj są warte ponad czterokrotnie mniej niż na “górce”. I dzisiaj dostałbyś za nie już nie ponad 350 tys., a zaledwie 80 kilka tysięcy. A gdybyś kupił akcje CD Projektu np. w 2018 r., to do dziś byłbyś na minusie…, czyli po 5 latach miałbyś mniej niż włożyłeś na początku.
Te dwa przykłady są po to, żeby pokazać, że zarabianie na giełdzie astronomicznych kwot jest możliwe, ale, że jest też bardzo trudne. Wybranie tej, a nie innej spółki i zakładanie, że poradzi sobie tak, a nie inaczej jest trochę jak obstawianie konia na gonitwie. No może tutaj trochę przesadzam, bo jest szereg sposobów na tak zwaną analizę kondycji danej spółki, np. analiza fundamentalna, która bierze pod uwagę różne wyniki finansowe danej firmy, potencjał sektora w, którym się znajduje i wiele innych elementów, po to, aby określić czy jej cena na giełdzie jest adekwatna, za wysoka czy za niska.
Rynek akcji charakteryzuje się więc wysokim ryzykiem. Można dużo zyskać i dużo stracić. Jednym ze sposobów na obniżenie tego ryzyka jest kupowanie akcji więcej niż jednej firmy, czyli tzw. dywersyfikacja, czyli postępowanie zgodnie z powiedzeniem “nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka”, ale nawet taka dywersyfikacja akcji nie daje pełnego zabezpieczenia przed spadkami, albo gwarancji szansy na duże zwroty.
Aktywne inwestowanie, czyli wybieranie określonych spółek do portfela jest trudne. Prawda jest brutalna, nawet większość profesjonalistów osiąga rozczarowujące wyniki na giełdzie ręcznie dobierając cały zestaw akcji, tzw. portfolio, przegrywa z rynkiem, czyli z określonym indeksem giełdowym, do którego się porównuje, tzw. benchmarkiem.
Jak pokazują różne badania, ponad 90% “profesjonalistów”, którzy wybierają listę firm, których akcje kupują, przegrywa z rynkiem. Czyli dla przykładu, jeśli dany indeks, np. 100 największych firm na danej giełdzie, jest w stanie wygenerować np. 8% zwrotu średnio w skali roku, to wynik większości profesjonalistów był gorszy, niż to 8%. I wynosił np. 4%, a często był nawet na minusie! I to mimo tego, że w tym czasie na danym rynku było kilka firm, które wygenerowały roczny zwrot z inwestycji, znacznie większy niż to uśrednione 8% dla całego indeksu, np. 20 %. Tylko, że w praktyce mało kto potrafił akurat te, a nie inne spółki wytypować.
Przy tym wszystkim warto też pamiętać o obciążeniu emocjonalnym jakie niesie ze sobą aktywne granie nie giełdzie. Czym innym jest przeczytać o wzrostach i spadkach danej spółki, czy indeksu, a czym innym przeżyć to na własnej skórze i na własne oczy patrzeć jak topnieją zainwestowane pieniądze. I nawet mimo highu, jaki dają wzrosty i rynek byka, to spadki, a wiemy to z ekonomii behawioralnej, przeżywamy jako ludzie dużo gorzej.
Czy giełda ma coś do zaofereowania osobie, która nie gra na niej aktywnie?
I po tym całym “wprowadzeniu” pewnie stawiasz sobie pytanie, to czy w ogóle warto się tą giełdą interesować i się w te akcje bawić? Mam inne pasje i zainteresowania i nie chcę całego swojego życia poświęcać analizie technicznej, analizie nastrojów i jakiejkolwiek innej. Czy giełda ma mi coś do zaoferowania?
Okazuje się, że ma. Pamiętasz jak wspominałem, że większość profesjonalistów przegrywa z benchmarkami, czyli tym ile procent zwrotu wypracowały najważniejsze indeksy? No więc jeśli miałbyś zarobić tyle, co wypracowały takie indeksy, to byłoby już naprawdę nieźle. Np. amerykański indeks S&P 500 przyniósł w ostatnich 30 latach średnio 7% zwrotu rocznie, i to już po uwzględnieniu inflacji, czyli, że gdybyś np. 30 lat temu zainwestowała 50 tys. złotych, to dzisiaj miałabyś z tego prawie 400 tys. złotych. A gdybyś do tego regularnie dokładała np. 200 zł miesięcznie, to udałoby Ci się wypracować prawie 615 tys. złotych zysku.
Taki wzrost nie jest oczywiście bez kosztów, są ekstremalne lata, w których zwrot wynosił np. 37%, a są takie, w których podobnie duże były spadki. Z perspektywy czasu jednak najbardziej istotne jest to, że uśredniając udało się wypracować rocznie 7% zwrotu po uwzględnieniu inflacji. I właśnie długi okres inwestowania jest tym, czym przede wszystkim odróżnia się inwestowanie od spekulacji.
ETFy i inwestowanie pasywne
Czy jest taka forma inwestowania, które realizuje te dwa założenia, o których opowiedziałem wcześniej, a więc maksymalna dywersyfikacja oraz długi okres inwestowania, czyli co najmniej kilkanaście lat? Tak. Takie inwestowanie jest możliwe dzięki dwóm instrumentom finansowym, które zrewolucjonizowały świat inwestycji, a mianowicie funduszom indeksowym i ETFom ( skrót od Exchange Traded Fund). Obydwa te instrumenty naśladują wybrane indeksy giełdowe. Możesz więc kupić ETF np. na amerykański indeks S&P500 czy nawet na globalny indeks akcji reprezentujący firmy z całego świata, czyli tysiące firm z kilkudziesięciu krajów. Wtedy niejako inwestujesz, nie w pojedyncze spółki, ale w światowy rozwój gospodarki. Takie podejście do inwestowania to tzw. inwestowanie pasywne i ma ono mnóstwo zalet. Nie zabiera Ci codziennie cennego czasu, nie musisz się nim zajmować profesjonalnie, nie zżera Cię emocjonalnie, a pozwala po odpowiednio długim okresie oszczędzania na wypracowanie bardzo sensownych kwot.
Podsumowanie
Co warto przede wszystkim zapamiętać z tego odcinka? Że akcje są głównym składnikiem większości portfeli inwestycyjnych. Inwestowanie w akcje jest ryzykowne, ale to właśnie dzięki temu ryzyku, jest możliwość otrzymania wyjątkowo wysokich zwrotów z inwestycji. Ryzyko takie można w znacznym stopniu zmniejszyć, po pierwsze poprzez kupowanie możliwie szeroko i różnorodnego zestawu akcji i to właśnie oferują ETFy, a po drugie, inwestując długoterminowo, czyli co najmniej przez kilkanaście lat.
Jeśli zainteresował Cię ten odcinek, to proszę nie zabieraj się jeszcze za samodzielne inwestowanie. Na razie warto żebyś zrozumiał pewne podstawowe mechanizmy. Zamierzam nagrać więcej odcinków z serii “Wstęp do inwestowania”, nie poruszyłem tutaj jeszcze szeregu bardzo istotnych tematów takich jak choćby obligacje, Twoje podejście do ryzyka czy zdywersyfikowany portfel inwestycyjny.
Dodaj komentarz