Prowadzę domowy budżet, nie wydaję więcej niż mam, jestem oszczędny, ale nie oszczędzam na knajpach, stosuję automatyzację, mam poduszkę finansową, samodzielnie odkładam na emeryturę, nie kupuję impulsowo, wydaję na doświadczenia, ubezpieczam się i stosuje dywersyfikację. Oto moich 10 zasad dotyczących pieniędzy.
Moje 10 zasad dotyczących pieniędzy – link do wysłuchania odcinka
Dzisiaj długo weekendowy lżejszy odcinek, w którym dzielę się z Wami moimi 10 zasadami, którymi kieruje się przy zarządzaniu pieniędzmi. To taki trochę blogowy odcinek, w mediach społecznościowych czy na portalach i blogach takie listy się dobrze “klikają” i często nie zawierają jakichś super wartościowych treści. Tutaj jednak zawarłem esencję tego, czym od lat kieruję się zarządzając finansami osobistymi, jestem więc pewien, że część tych zasad okaże się przydatna. Obiecuję, o ile coś takiego w ogóle można powiedzieć o podcaście, że to nie będzie clickbait.
1. Prowadzę domowy budżet, by wiedzieć ile i na co wydaję
O domowym budżecie wspominałem już w wielu odcinkach. Budżet zacząłem prowadzić 8 lat temu i nadal to robię, choć już nie tak skrupulatnie jak kiedyś, tzn. nie dodaję do niego każdego paragonu.
Ale nadal trzymam budżet domowy w ryzach. W naszym domu mamy policzone ile miesięcznie wydajemy na stałe wydatki – codzienne zakupy, abonamenty na usługi online czy czynsz. Stała kwota trafia co miesiąc z mojego i mojej żony konta na wspólne konto rodzinne, które do tych bieżących wydatków służy.
Oprócz tego co miesiąc odkładam kwoty na wydatki, które mają miejsca kilka razy w roku, czyli ubezpieczenie mieszkania, wizyty w prywatnej służbie zdrowia, prezenty świąteczne czy ubezpieczenie auta. Z kolei jeśli planujemy większy zakup, np. meble do mieszkania, to staramy się go zaplanować i odkładać na niego w budżecie.
2. Nie wydaję więcej niż mam
To niby dość oczywiste, jednak już takie oczywiste nie jest, jak popatrzy się na dostępność różnych opcji kredytowych, zarówno drogich jak i tanich, jak choćby raty zero procent czy zakupy z odroczoną spłatą. A do tego dochodzi możliwości kupienia przez sieć właściwie wszystkiego już za pomocą jednego kliknięcia i z bezpłatną dostawą.
Nie biorę kredytów konsumenckich, poza jednym, bo mam kartę kredytową, jednak służy mi ona do zarządzania wydatkami, a nie do zadłużania się. Kartę zawsze spłacam na czas, mam też na koncie ustawioną automatyczną spłatę karty.
Generalnie jestem przeciwnikiem kredytów w budżecie domowym. Jedyny kredyt jaki ma sens, to kredyt hipoteczny. Ja miałem w życiu aż 3 takie kredyty, ale wszystkie już, szczęśliwie, udało mi się spłacić.
Jeśli pojawiłyby się na moim koncie długi, to starałbym się tak przemodelować moje finanse osobiste i wprowadzić takie oszczędności, by się ich jak najszybciej pozbyć, bo takie długi by mi po prostu ciążyły i źle bym się z nimi czuł.
3. Jestem oszczędny, ale nie jestem sknerą
A przynajmniej lubię tak o sobie myśleć. W związku z tym, że w budżecie domowym mam pewną stałą kwotę przeznaczoną na przyjemności i rozrywkę, to mam spokój i nie zastanawiam się nad wybraniem zawsze najtańszej opcji lub zamęczaniem się, że za coś przepłaciłem.
Nie poświęcam czasu na znalezienie minimalnie tańszego produktu i nie śledzę kuponów z gazetek, bo wiem, że te działania zajmują czas, a czas ma swoją wartość.
Z drugiej strony monitoruję budżet na bieżąco, by nie ulec tzw. inflacji stylu życia. Inflacja stylu życia polega na tym, że wraz ze wzrostem wynagrodzenia, człowiek wydaje coraz więcej i więcej. Jeśli taka inflacja wymknie się spod kontroli, a dzieje się to często, to można zarabiać nawet i 20 tys. złotych miesięcznie na rękę, a i tak nie oszczędzić nawet 1000 zł, a nawet popaść w długi, biorąc za wysoki kredyt na mieszkanie czy auto.
4. Nie oszczędzam na wyjściach na miasto i ze znajomymi
Przygotowując ten odcinek siedziałem w kawiarni i wydałem na kawę i ciastko 30 zł. Jakby tak pomyśleć z “oszczędnej” perspektywy to jest niezmiernie dużo, przecież za kawę i ciastko w domu zapłaciłbym ze trzy, a nawet cztery razy mniej. Tyle, że ja lubię sobie usiąść w kawiarni i mimo, że wiem, że te ceny są bardzo wysokie, to się na to godzę.
Tak samo nie oszczędzam, gdy wychodzę do knajpy ze znajomymi. Najgorzej jest pójść do restauracji i nie zamówić sobie tego, na co ma się ochotę, bo jest to za drogie. Tak, ceny w restauracjach są często wysokie, ostatnio byłem na śniadaniu, na które przyjechałem rowerem. Zapłaciłem 29 zł za śniadanie, 9 zł za kawę i… 12 zł za wodę! To absurd. Ale mi się chciało pić. Był piękny słoneczny poranek, miałem sobie nie kupować wody? Pewne rzeczy trzeba odpuścić.
5. Stosuję automatyczne przelewy
Mi bardzo pomaga opcja zleceń stałych czy też przelewów zdefiniowanych, którą oferuje właściwie każdy bank. Na początku miesiąca, po otrzymaniu wpływów na moje główne konto ROR, 1-2 dni później uruchamiają się przelewy zdefiniowane, opłata za czynsz, przelew na wspólne konto rodzinne, przelew na oszczędności i kilka innych. Oprócz tego opłatę za większość rachunków mam zdefiniowaną jako polecenie zapłaty, czyli, że np. opłata za prąd, która co miesiąc jest inna, pobierana jest automatycznie. Automatycznie mam też ustawioną spłatę karty kredytowej.
To nie tylko pozwala mi nie zawracać sobie głowy rachunkami, ale też od razu przez cały miesiąc wiem, ile pieniędzy mam do dyspozycji na “swoje” wydatki, bo to, co zostaje na moim koncie, to właśnie pieniądze na “moje” rzeczy.
W ogóle taka automatyzacja jest bardzo dobra z psychologicznej perspektywy. Zapewne słyszałaś kiedyś, że łatwiej wydaje nam się pieniądze kartą, niż gotówką, bo nie widzimy na bieżąco ile tych pieniędzy znika. To podobnie, tylko, że w drugą stronę działa to w przypadku automatycznych przelewów. Dużo łatwiej będzie Ci oszczędzać, jeżeli dana kwota od razu wyląduje na oddzielnym koncie oszczędnościowym, czy rachunku emerytalnym, niż jeżeli będziesz miał ją co miesiąc przelewać ręcznie “w dniu robienia przelewów”, w zależności od tego, ile pieniędzy zostało Ci na koncie.
6. Zawsze mam poduszkę finansową
Zawsze starałem się mieć jakąś większą kwotę, która miała mi służyć w warunkach awaryjnych. Moim celem było, żeby była to przynajmniej 3-krotność pensji, czasami ta kwota spadała do bardzo niskiego poziomu, zwłaszcza jak potrzebny był mi wkład własny do zakupu mieszkania na kredyt, ale wtedy moim celem było jak najszybciej go odbudować.
Obecnie udało mi się zgromadzić większy kapitał, który mam w większości zainwestowany, ale kilkanaście tysięcy złotych i tak trzymam na dostępnym koncie oszczędnościowym, żeby zawsze mieć do tych pieniędzy dostęp. A dobrą zasadą mieć odłożoną 6-krotność pensji.
7. Samodzielnie odkładam na emeryturę
Jak już wspominałem w przynajmniej dwóch odcinkach, same emerytury z ZUS będą za niskie, by udało się za nie tyle nawet godnie żyć, ile egzystować. Dlatego już od lat samodzielnie odkładam na emeryturę w ramach IKE, czyli Indywidualnego Konta Emerytalnego. Na IKE można odkładać na różne sposoby, ja mam konto maklerskie, w ramach którego co roku kupuje tzw. ETFy, głównie takie, które naśladują światowy rynek akcji. Można więc powiedzieć, że inwestuję długoterminowo, by w ciągu najbliższych 20 kilku lat udało mi się wypracować solidną emeryturę. Więcej o emeryturach opowiadałem w poprzednim odcinku, a jeśli nie wiesz co to są ETFy, to ten temat pojawił się w odcinku 7, będącym wprowadzeniem do inwestowania.
8. Staram się nie kupować impulsowo
Przyznaję, że przez wiele lat, miałem słabość do gadżetów elektronicznych. Odkąd pamiętam, interesuję się technologią, więc to były takie naturalne zakupy, o których marzyłem jako dziecko, oglądając zagraniczną prasę komputerową i oczywiście nie mając pieniędzy, żeby sobie prezentowane tam rzeczy kupić, jak np. mająca swoją premierę w Europie w 1995 roku pierwsza konsola Playstation. Więc jak już zacząłem zarabiać, to lubiłem wyjść do galerii handlowej czy dużego marketu elektronicznego i sobie coś fajnego “za moje ciężko zarobione pieniądze” kupić. Zresztą jak miałem pierwszą pracę, to kupiłem sobie Playstation 3. Trochę podobnie jak niektórzy, by rozładować stres, kupują ubrania czy buty.
Jednak po latach stwierdziłem, że to jest na wielu poziomach bezsensowne, elektronika szybko się starzeje, z wielu z tych urządzeń, jak choćby z tabletu, prawie nie korzystałem, więc postanowiłem, że po prostu nie będę kupował tylu rzeczy i skupię się na tym, czego naprawdę potrzebuję. A więc przede wszystkim przestałem chodzić do marketów elektronicznych i wchodzić na strony i kanały YouTube traktujące o gadżetach. I to jest w ogóle dobra zasada, wynikająca też z ekonomii behawioralnej. Jak pisze autor książki Atomowe Nawyki “trzeba ograniczyć kontakt z sygnałami, wywołującymi złe nawyki”, a w tym wypadku złym nawykiem były właśnie te zakupy.
Od kilku lat staram się też kupować sprzęty jakościowe, aby służyły mi one przez wiele lat. W przypadku elektroniki nie jest to takie proste, ale się udaje. Np. moja żona nadal używa Macbooka Air, którego kupiliśmy – co przed chwilą sprawdziłem – w kwietniu 2016 r. 7 lat jak na komputer, to naprawdę niezły wynik. Podobną zasadę staram się teraz stosować także np. przy zakupie ubrań, wolę kupić coś droższego, co będę mógł nosić dłużej.
9. Doświadczenia są ważniejsze niż przedmioty
Im jestem starszy tym bardziej zauważam, że najlepsze wspomnienia dotyczą jakichś fajnych niecodziennych doświadczeń, dlatego od kilku lat większość wolnych pieniędzy wolimy wydawać na wyjazdy. Na przykład w tamtym roku byliśmy “wyjechani” prawie całe wakacje, i były to miejsca bardzo różne, poPRLowiski ośrodek wczasowy, polskie morze, ale też wizyta w Amsterdamie. Ale dotyczy to nie tylko wyjazdów, ale także np. wyjść na miasto na koncerty czy do Klubu Komediowego.
10. Zabezpieczam się: Korzystam z ubezpieczeń i dywersyfikuję
Ubezpieczenia to jeden z lepszych wynalazków finansowych i warto z nich korzystać. Sztuką jest znaleźć dobre ubezpieczenie, które nie jest też drogie, dzisiaj istnieją jednak systemy takie jak Rankomat, które umożliwiają porównywanie cen ubezpieczeń, a negocjując można osiągnąć jeszcze niższe stawki, co udało mi się np. kupując ubezpieczenie auta. Na pewno zawsze warto ubezpieczać nieruchomości czy kupować ubezpieczenia na wyjazdy. Ja nie mam obecnie ubezpieczenia na życie, ale to jest na pewno opcja, którą warto rozważyć, planuję nagrać odcinek na ten temat.
Z kolei dywersyfikacja dotyczy głównie inwestowania i tego, by mieć różnorodne aktywa, czyli np. akcje wielu spółek, a nie tylko jednej, nie tylko akcje, ale też obligacje, nie tylko złotówki, ale też waluty zagraniczne, i tak dalej. Dywersyfikacja pomaga zabezpieczyć się w wypadku, gdy np. akcje jednej spółki lecą w dół, lub nawet gdy cała klasa aktywów – np. cały rynek akcji spada.
Podsumowanie
Tak więc wygląda 10 moich zasad związanych z pieniędzmi. I tu podkreślam, że są to moje zasady, dostosowane do naszej sytuacji rodzinnej i materialnej. Myślę, że jednak kilka z nich jak np. konieczność samodzielnego odkładania na emeryturę czy monitorowanie domowego budżetu sprawdzą się prawie każdemu.
Dodaj komentarz