Jakie funkcje w bankowości online uważam za najbardziej przydatne? W jaki sposób płacę za granicą? Po co mi karta kredytowa? Dzisiaj przegląd narzędzi i usług finansowych, z których korzystam.
Moje bankowanie – jak i z jakich usług bankowych korzystam? – link do wysłuchania odcinka
W przyszłym tygodniu ruszamy z dziećmi na ferie i w związku z tym sporo czasu spędziłem ostatnio w aplikacjach bankowych i fin-techowych. Dokonywałem i będę dokonywał sporo płatności, także zagranicznych. Dzisiaj postanowiłem więc podzielić się z Wami trochę tym, w jaki sposób korzystam z banków i innych nowoczesnych usług finansowych.
Celem tego odcinka jest przede wszystkim podzielenie się kilkoma dobrymi praktykami, które pomagają mi trzymać moje finanse w ryzach i myślę, że wiele z nich przyda się i Wam.
Konta ROR i przelewy automatyczne
Moje podstawowe konto bankowe to eKonto Intensive w mBanku, Jest to konto płatne, ale przy odpowiednim saldzie – obecnie 7 tys. złotych miesięcznie, albo kwocie depozytów na poziomie minimum 100 tys. zł, konto staje się darmowe. To, co mi przede wszystkim odpowiada w tym koncie, to, że darmowe są wszystkie bankomaty i przelewy oraz, że mogę wykonać kilka ekspresowych przelewów w miesiącu również za darmo. W mBanku lubię też dobrą aplikację mobilną. A to ważne, b bo jak za chwilę opowiem, właściwie przestałem już nosić portfel.
Podstawowa funkcja, z której korzystam w banku to tzw. reguły cykliczne, czyli zdefiniowane przelewy, które uruchamiane są automatycznie. W innych bankach nazywają się one najczęściej “zlecenia stałe”.
Ja mam ustawioną całą serię takich przelewów, jak tylko otrzymam wpływy na konto. Takie automatyczne przelewy, pozwalają mi nie zapomnieć o wszelkich istotnych płatnościach – od razu wykonywane są m.in. przelewy za czynsz, za mieszkanie czy za telefon, a także oszczędności oraz pieniądze, które przelewam na wspólne, rodzinne konto. Mam też ustawione kilka poleceń zapłaty w przypadku płatności, których kwota może się różnić z miesiąca na miesiąc, np. za prąd, do tego dochodzą też płatności na dwie fundacje, którym zależy na takim stałym poziomie finansowania. W ten sposób już od ok 5-6 dnia miesiąca na moim koncie zostaje tylko mała kwota, która wiem, że jest “do mojej dyspozycji”, że mogę sobie za nią bez wyrzutów sumienia kupić kawę czy lunch na mieście. W mBanku mam też kilka dodatkowych, darmowych, niskooprocentowanych kont, które służą mi do bieżącego porządkowania wydatków i wrzucania pieniędzy do odpowiednich “przegródek”.
Moje drugie podstawowe konto, to konto 360 w banku Millennium, które mamy założone wspólnie z moją żoną. Tam trafiają pieniądze na wszelkie wydatki całego domu, a więc przede wszystkim na zakupy spożywcze, benzynę i drobne, regularne wydatki na dzieci. Staramy się, by na tym koncie znalazła się taka kwota, która starczy na codzienne wydatki całej naszej 5-osobowej rodziny przez miesiąc. To, co mi odpowiada w tym koncie, to, że przy minimalnej liczbie 5 płatności miesięcznie jest ono darmowe i ma darmowe bankomaty wszystkich sieci. Jednak istotna jest tu też wygodna, nowoczesna aplikacja bankowa, która w niektórych aspektach jest nawet lepsza od tej z mBanku.
A więc mBank i Millenniium to moje dwa podstawowe konta rozliczeniowa, mam więc do nich zamówione karty płatnicze. I są to karty zupełnie podstawowe, czyli Visa PayWave w mBanku oraz Visa Konto 360 w Millennium. Zrezygnowałem z płatnej karty mBanku Visa Świat Intensive, która m.in. umożliwia tanie płatności wielowalutowe, bo problem płatności zagranicznych rozwiązałem w inny sposób, o czym za chwilę.
Co istotne, obydwie te karty mam dodane do płatności w telefonie w systemie Apple Pay. Kilka miesięcy temu złapałem się na tym, że przestałem zabierać ze sobą portfel. To było chyba w momencie, gdy aplikacja mObywatel właściwie zastąpiła dowód osobisty. Wszelkich płatności dokonuję iPhonem korzystając z Apple Pay, ale wcześniej, gdy używałem telefonu z Androidem używałem Google Pay. Płatności w telefonie mają tę przewagę, że oryginalną, plastikową kartę, można zostawić w domu, ma się więc zawsze jej kopię zapasową.
Z kolei do wypłat z bankomatów używam najczęściej Blika, a czasami płatności zbliżeniowych, jeśli obsługuje je dany bankomat. Na marginesie, Blik to świetny system, polski wynalazek, i używam go poza wypłatami z bankomatów do płatności online oraz do przelewów do znajomych.
Dodatkowa usługa z jakiej korzystam w przypadku aplikacji bankowych mBanku i Millennium, to płatności za parkowanie w strefach płatnego parkowania w Warszawie i czasami innych miastach.
Poza podstawowymi kontami w mBanku i Millennium mam jeszcze obecnie konta w dwóch innych bankach – Velo Bank oraz ING Bank Śląski. W obydwu z nich nie mam kart płatniczych, a konta te założyłem głównie ze względu na oszczędności.
Konta oszczędnościowe + jak zabezpieczam konta
Jak wspominałem już w wielu odcinkach, najlepszym miejscem do lokowania oszczędności są detaliczne obligacje skarbowe. Jednak w krótszych niż rok okresach, czasem lepiej od nich wypadają konta oszczędnościowe i lokaty. Np. obecnie 3-miesięczne obligacje skarbowe są oprocentowane na zaledwie 3%, gdy najlepsze konta oszczędnościowe mają oprocentowanie na poziomie 6-7%. Teoretycznie można wykupić obligacje skarbowe np. w wersji 4-letniej, oprocentowane obecnie na 6,65%, ale za wcześniejszy wykup, należy zapłacić 70 gr. od każdej, wartej 100 zł obligacji. W krótszych okresach konta oszczędnościowe przy takim oprocentowaniu jak obecnie mogą być więc bardziej opłacalne. Co więcej, z konta oszczędnościowego można wypłacić pieniądze w dowolnym momencie, a przypadku obligacji skarbowych na wypłatę trzeba czekać 5 dni roboczych.
Właśnie między innymi z tego powodu, mam założone dwa oddzielne konta bankowe, do których nie są zamówione żadne karty płatnicze. Ich jedyny cel, to wygodne operowanie oszczędnościami. Z kont tych korzystam tylko doraźnie, by tam lokować krótkoterminowe oszczędności.
Np. ze względu na to, że sprzedaję akcje czy kryptowaluty, część sprzedanych środków od razu przelewam na konto oszczędnościowe jako kwotę, należnego 19% podatku Belki, który w zależności od momentu sprzedaży, będzie do zapłaty za kilka-kilkanaście miesięcy.
Banki z reguły mają atrakcyjne oferty oszczędnościowe wyłącznie na nowe środki. A nowe środki, to są pieniądze, które nie obejmowały salda w danym banku. Właśnie dlatego używam 4 kont, by zawsze znaleźć jakąś atrakcyjną ofertę oszczędnościową i w razie czego przelać środki na obecny lub nowy rachunek oszczędnościowy w ramach któregoś z tych kont. Np. przez ostatnie 3-miesiące miałem środki na koncie oszczędnościowym w Velo Banku, oprocentowanym na 7% w skali roku, gdy ta promocja się skończyła, sprawdziłem co oferuję inne z moich banków i najlepsza okazał się oferta w ING z oprocentowaniem na 6%. Przelałem tam środki należne na podatek od inwestycji, który mam do zapłacenia do końca kwietnia bieżącego roku, więc wiem, że co najmniej do początku kwietnia te pieniądze znajdują się na w miarę wysoko oprocentowanym koncie.
A jeśli w żadnym z posiadanych przeze mnie kont nie mam atrakcyjnej oferty, to dzwonię do jednego z moich banków, z informacją, że będę wysyłał posiadane już środki do innej instytucji. Już kilka razy udało mi się w ten sposób, by bank zaoferował mi jedną z ofert “na nowe środki” dla nowych klientów dla moich aktualnych oszczędności w danym banku.
Ja więc żongluję krótkoterminowymi oszczędnościami między jednym z 4 banków, w których posiadam rachunki. Ze względu na to, że zawsze przynajmniej w jednym z banków, w których posiadam rachunki jest jakaś atrakcyjna oferta, zrezygnowałem już z zakładania kont w kolejnych bankach. Co by nie mówić, kolejne konta, to kolejne dokumenty do wypełnienia, kolejne umowy do przeczytania i kolejne hasła i PINy do zapamiętania. A jeśli potrzebujesz zamknąć konto, to polecam skorzystanie z informacji zawartych na stronie ZamknijKonto.pl, na szczęście obecnie da się większość kont zamknąć zdalnie – bądź to listownie, bądź nawet bezpośrednio przez aplikację. I tu mała wskazówka – jeśli zakładasz nowe konto, to proponuję od razu sprawdzić na tej stronie jak wygląda proces jego zamknięcia, bo są banki, w których nadal trzeba to robić w oddziale.
Co do haseł i PINów to stosuję też dwie metody zapisywania tych danych – hasła i loginy do kont bankowych online mam zapisane w przeglądarce Google Chrome, do której dane są chronione przede wszystkim Kontem Google i hasłem dostępu do komputera. Dlatego bardzo dbam o dobrą ochronę Konta Google i do komputera. W wypadku Konta Google i komputera stosuję, skomplikowane, niepowtarzalne hasła, które sam pamiętam, mam też włączoną weryfikację dwuetapową, czyli zatwierdzanie logowania na drugim urządzeniu – np. telefonie.
Dzięki tym zabezpieczeniom nie muszę jednak pamiętać loginów i haseł do poszczególnych banków, bo te hasła są wygenerowane w sposób automatyczny i skomplikowane, ale za to zapisane w przeglądarce w ramach Konta Google. Co więcej wrażliwe operacje w bankach i tak wymagają autoryzacji telefonem komórkowym. Jeśli chodzi o PINY do mobilnych aplikacji bankowych, to wszystkie mam zapisane w zaszyfrowanym dokumencie, w którym te dane są też zapisane w tylko mi znany sposób. A w każdej aplikacji bankowej mam włączone logowanie za pomocą FaceID lub odcisku palca. Jeszcze taka ciekawostka – bo wielu osobom hasła zapisane w przeglądarce kojarzą się z czymś niebezpiecznym. Taki sposób zapisywania haseł chroni też przed phishingiem, czyli podszywaniem się pod strony banków i jednym z najczęstszych sposobów włamań na konta bankowe. W przypadku fałszywej strony bankowej łudząco przypominającej oryginał, przeglądarka nie podsunie zapisanych haseł do logowania, a tym samym uchroni nas przed wyłudzeniem naszych danych i atakiem.
Karty kredytowe
Poza kartami płatniczymi, mam też dwie karty kredytowe? Po co mi one? Ponieważ dzięki trwającemu kilkadziesiąt dni darmowemu kredytowi, pozwalają mi na większą elastyczność, a przede wszystkim dają mi poczucie bezpieczeństwa, że zawsze mam pieniądze w nagłej, awaryjnej sytuacji.
Dzięki kartom kredytowym mogę też dokonać większego zakupu zakupu, a później go rozliczyć na własnych zasadach, np. wyciągając jakieś pieniądze z oszczędności, chociażby z obligacji. Kartami kredytowymi mogę też płacić za stałe abonamentowe usługi, takie jak streamingi czy abonamenty. Czasem karty kredytowe dają też dodatkowe benefity, na przykład karta Millennium Gold z której korzystam daje mi m.in. bardzo tanie ubezpieczenie podróżne oraz płatności zagraniczne po korzystnym kursie walutowym do kwoty 1000 zł.
Karty kredytowe bardzo mi się też przydają przy wynajmie samochodu za granicą, bo posiadając kartę kredytową, firma wynajmująca auto może na niej zablokować środki, które zostaną zwrócone po oddaniu auta. Może to być np. kwota rzędu 1500 Euro, której nie muszą posiadać osobiście, bo po prostu sprawę załatwia ją kredyt na karcie kredytowej.
Paradoksalnie jednak, karta kredytowa jest fatalnym narzędziem do płatności zagranicznych. Poza specjalnymi programami, takimi jak ten od Millennium do kwoty 1000 zł, koszty za przewalutowanie i tzw. spread walutowy są w przypadku kart kredytowych wyjątkowo wysokie, do tego horrendalnie drogie są wypłaty z bankomatów.
Więcej na ten temat opowiadałem o tym w odcinku drugim. Muszę też tutaj dodać, że karta kredytowa, to jednak nie jest rozwiązanie dla wszystkich, bo bardzo ułatwia wymknięcie się finansom spod kontroli i choćby popadnięcie w ciągłe zadłużenie. To, co na pewno warto zrobić, to włączyć w ustawieniach karty 100% spłatę automatyczną. Dzięki temu, gdy nadejdzie dzień spłaty karty, bank automatycznie pobierze z Twojego konta rozliczeniowego pieniądze na spłatę.
A w związku z tym, że karty kredytowe nie nadają się do płatności zagranicznych, używam w tym celu dwóch dodatkowych rozwiązań, oferowanych przez fintechy, czyli firmy technologiczno-finansowe.
Płatności zagraniczne
W przypadku płatności zagranicznych bardzo dobrze sprawdziła mi się usługa Curve. Curve to specjalna karta płatnicza połączona z aplikacją mobilną, pod którą podpina się inne własne karty płatnicze, w tym kredytowe. A to bardzo istotne, bo dzięki temu można korzystając z karty Curve, płacić za granicą czy wypłacać pieniądze z bankomatów, korzystając właśnie z karty kredytowej, która w innych wypadkach słabo się sprawdza za granicą.
Ja np. mam do Curve podpiętą kartę mBank Visa Classic Credit i mogę płacić Curve za granicą korzystając z tanich kursów wymiany walut, z niskim spreadem, tańszych od kilku do nawet kilkunastu procent od kursów, które by mnie obowiązywały w przypadku normalnego używania takiej karty kredytowej za granicą. I nie ma tu limitów płatności w sklepach czy punktach usługowych. W przypadku podstawowej karty Curve obowiązuje natomiast limit darmowych wypłat w bankomatach. W Unii Europejskiej wynosi on obecnie 250 Euro miesięcznie, powyżej tego pobierana jest 2% prowizja. 250 Euro to może nie jakoś specjalnie dużo, ale to idealna kwota do wypłaty awaryjnej z karty kredytowej jeśli znalazłbym się w sytuacji podbramkowej.
Oddzielna sprawa, to codzienne płatności zagraniczne poza sytuacjami specjalnymi.
W związku z tym, że koszty zakupów zagranicznych w przypadku zwykłej karty płatniczej czy kredytowej rozliczanej w złotówkach są wysokie ze względu na bardzo niekorzystne kursy walut i szeroki spread walutowy, trzeba stosować jakieś dodatkowe rozwiązania.
I takie rozwiązania oczywiście stosuję. Pierwsze jest bardzo proste. To najzwyklejsza, darmowa karta Visa PayWave z mBanku z włączoną tzw. usługą wielowalutową powiązana z kontami walutowymi euro i dolarowym w mBanku. Jeśli masz założone konto walutowe w podstawowych walutach, takich jak euro czy dolar, to możesz po prostu płacić taką zwykłą kartą za granicą bezpośrednio w walucie kraju w którym przebywasz, bez żadnych prowizji i przewalutowań. Korzystałem z tego w Europie, choćby w Grecji i Hiszpanii oraz w Stanach Zjednoczonych i działa jak złoto.
Część przelewów, które otrzymuję jest od razu w euro lub dolarach, ale jeśli potrzebowałem kupić euro czy dolary, korzystałem z kantorów internetowych, najczęściej z Cinkciarz.pl. Jednak po kilku większych transakcjach skontaktował się ze mnę mBank i zaoferował mi lepsze stawki niż Cinkciarz, od tamtego czasu kupuję po prostu waluty w mBanku.
Poza mBankiem i zwykłą kartą płatniczą w przypadku innych walut zagranicznych niż te główne, korzystam też z Revoluta, czyli jednego z najpopularniejszych fintechów. W Revolucie w tygodniu są najlepsze dostępne kursy walut, po prostu jest najtaniej, natomiast w weekend, kursy są już gorsze, zresztą podobnie jest w przypadku Curve.
I jeszcze szybka wskazówka, o której wspominałem w odcinku o płatnościach zagranicznych. Jeżeli terminal lub bankomat zapyta Cię o wybór waluty transakcji, to zawsze wybierz lokalną walutę. Np. będąc w Hiszpanii wybierz Euro czy w Stanach – dolary – tylko wtedy unikniesz bardzo niekorzystnego, podwójnego przewalutowania.
Jeśli chodzi o podróże i wyjazdy ze znajomymi, to przy okazji bardzo polecam jeszcze jedną aplikację, która bardzo ułatwia rozliczenia w grupie. Byliście razem w knajpie i jedno z Was zapłaciło za wszystkich? Wspólne zakupy spożywcze? Do wszelkich tego typu rozliczeń używamy ze znajomymi aplikacji Splitwise, która śledzi wydatki i sprytnie rozlicza ile i komu oddać.
Inwestycje
Pozostaje jeszcze temat inwestycji. Tutaj bardzo krótko.
W przypadku kupna ETFów emitowanych w Europie korzystam przede wszystkim z usług polskiego Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska. Głównie dlatego, że obsługuje Indywidualne Konta Emerytalne w ramach których można kupić zagraniczne ETFy oraz ze względu na relatywnie niskie opłaty transakcyjne. Interfejs Bossa.pl, bo tak w skrócie nazywa się DM BOŚ, pozostawia wiele do życzenia, jednak ma dobrą pomoc mailową i telefoniczną, z której już kilka razy korzystałem. W przypadku polskich brokerów nadal nie korzystam z usług bardzo popularnego i atrakcyjnego cenowo XTB, przede wszystkim dlatego, że ten broker nie oferuje kontIKE, rozważam jednak przeniesienie części inwestycji spoza IKE do właśnie tego brokera. Z kolei obligacje skarbowe kupuje za pośrednictwem banku PKO BP, w którym osobiście, w oddziale założyłem konto.
Jak wiecie z kilku poprzednich odcinków, część moich inwestycji to kryptowaluty. Po latach korzystania z wielu różnych giełd, obecnie używam wyłącznie z dwóch amerykańskich – Kraken, to giełda, z której bez problemu można robić europejskie przelewy SEPA i wypłacać euro do polskiego banku oraz Coinbase, największa amerykańska giełda, notowana na Wall Street. Z Coinbase korzystam jednak rzadziej, bo po jest po prostu droższe. To co istotne, to, że kryptowaluty trzymam w tzw. cold wallet, czyli własnym portfelu sprzętowym, a nie na giełdach, w moim wypadku ten portfel sprzętowy to Ledger Nano.
Dodaj komentarz