Podcast o Pieniądzach

#16 Dzieci i pieniądze: jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach i jak uczyć je dobrych nawyków finansowych?

Czy ukrywać przed dziećmi, że mamy kłopoty finansowe? Jak zdecydować czy, kiedy i ile dać kieszonkowego? Jak, już od najmłodszych lat, uczyć dobrych nawyków związanych z pieniędzmi? Czy płacenie dzieciom za wyrzucenie śmieci to dobry pomysł? I dlaczego słoiki mogą się stać Twoją sekretną bronią?

Dzieci i pieniądze: jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach i jak uczyć je dobrych nawyków finansowych? – link do wysłuchania odcinka

Dzisiaj nie mogło być inaczej. Mamy 1 czerwca, więc przygotowałem odcinek z okazji Dnia Dziecka. Skierowany jest jednak w 100% do rodziców. Jestem tatą 3 dzieci: 3-latki, 5-latka i 13-latka. Dla trzylatki coś takiego jak pieniądze to jeszcze w dużej mierze abstrakcja, mój pięciolatek już zaczyna liczyć i wie, że pewne rzeczy są znacznie droższe od innych. A trzynastolatek to w ogóle odrębna historia.. 🙂

Trudno więc przygotować coś, co usatysfakcjonuje rodziców dzieci w każdym wieku, bo oczywiście inaczej będzie się o pieniądzach rozmawiało z kilkulatkiem, inaczej z dziesięciolatkiem, a inaczej z dzieckiem, które już powoli tym dzieckiem być przestaje, czyli z nastolatkiem. W tym odcinku głównie chcę skupić się więc głównie na dzieciach, a o nastolatkach opowiem tylko trochę na koniec.

Każdy rodzic wie, że dzieci chłoną wiedzę jak gąbki, więc znacznie łatwiej jest wprowadzać różne tematy, gdy dziecko jest młodsze, dlatego uważam, że o pieniądzach z dziećmi powinno się rozmawiać od najmłodszych lat. 

W tym odcinku zebrałem trochę moim zdaniem najlepszych praktyk dotyczących tego jak rozmawiać z dziećmi o pieniądzach, na co zwracać uwagę, a czego unikać. Zdaję sobie jednak sprawę, że każdy dom i rodzina są inne, część rzeczy, które mogą się sprawdzać w moim wypadku, niekoniecznie będą działać u Ciebie. Jednak robiąc research byłem zdziwiony jak często zgadzałem się z poradami ekspertów finansowych i psychologów.

Jako tata trójki dzieci jestem nie tylko teoretykiem, ale też praktykiem, więc równocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że o pewnych zasadach pięknie może się słuchać i wspaniale wyglądają w teorii, ale rzeczywistość i wychowywanie dzieci niosą za sobą różne wyzwania i  scenariusze. Więc proszę nie traktować wszystkiego co tutaj usłyszycie super sztywno i dosłownie, jak to mówi mój trener, “bez fanatyzmu”.

Kluczowe tematy finansowe do omówienia z dziećmi w każdym wieku

Jest kilka niezmiennych, żelaznych tematów w finansach osobistych, które są adekwatne dla osób właściwie w każdym wieku, niezależnie od tego czy jako rodzic rozmawiasz z dziewięciolatkiem czy z licealistą. Pozwólcie, że wymienię je na początku, to taka lista, o której zawsze warto pamiętać, gdy rozmawia się z dziećmi o pieniądzach:

  • A więc skąd się w ogóle biorą pieniądze i jaki jest związek między pracą, a pieniędzmi
  • Czym jest ograniczony budżet i tzw. opportunity cost, czyli, że wydając pieniądze na jedną rzecz, może ich już nie starczyć na inną. 
  • Na czym polega oszczędzanie, czyli, że większe wydatki wymagają wytrwałości i cierpliwości. I, że pieniądze mogą czasami pomóc w trudnych, podbramkowych sytuacjach.
  • Że są dwie głównie kategorie wydatków, czyli, na rzeczy niezbędne, np. zakupy spożywcze czy rachunki za prąd, oraz na przyjemności, np. lody czy zabawki. To podział na tzw. Needs i Wants, o którym wspominałem w pierwszym odcinku. 
  • Że pieniądze nie służą tylko do wydawania, ale też do dawania. Że mając pieniądze, można się nimi podzielić z innymi. I mogą to być najprostsze rzeczy: od zakupu prezentu dla koleżanki, poprzez wsparcie schroniska dla zwierząt, po kupno potrzebnych rzeczy osobom, które z różnych przyczyn pieniędzy nie mają.
  • Że pieniądze są tylko jednym z elementów życia i, że jest mnóstwo rzeczy, których nie da się za pieniądze kupić.

Rodzic jako role-model

To, że dzieci chłoną jak gąbki, oznacza też, że słyszą, widzą i wyczuwają dużo więcej niż nam się wydaje. Nie inaczej jest w wypadku pieniędzy. Dzieci słyszą narzekanie na wysokie rachunki, widzą, że w domu pojawiają się nowe przedmioty, wyczuwają napiętą atmosferę gdy ceny rosną ze względu na inflację. Dlatego, czy tego chcemy czy nie, dzieci uczą się wielu nawyków finansowych bezpośrednio od nas.

Pieniądze to nie powinien być więc w domu temat tabu, warto szczerze rozmawiać i informować dzieci na temat sytuacji finansowej czy nowych wyzwań związanych z domowym budżetem. Oczywiście w zależności od wieku dzieci nie trzeba się dzielić wszystkimi szczegółami, jednak nawet najmłodsze dzieci warto wprowadzić w pewne tematy i być z nimi, na ile to możliwe, szczerym.

Każdemu rodzicowi się to zdarza. Wizyta w sklepie, dziecko namawia, Ty ulegasz i kupujesz słodycz czy zabawkę. Ja oczywiście robiłem to wiele razy, ale też oczywiście to jest jedna z rzeczy, których się robić nie powinno. I za każdym razem łapię się na tym, że w większości sytuacji to wcale dziecka nie uszczęśliwia, a często nawet wywołuje jakieś napięcia. Dlaczego tak się dzieje? 

Jak wspominałem w odcinku “czy Cię na coś stać”, nam, czyli dorosłym, trudno oprzeć się zakupom impulsowym, czyli takim, których wcześniej nie planowaliśmy. Ludzka psychika jest podatna na różnego rodzaju techniki marketingowe i sprzedażowe, choćby towar wystawiony na wystawie czy wyprzedaż. Wyobraź sobie jak takie pokusy działają na dzieci. Dla mnie galeria handlowa z dzieckiem, zwłaszcza młodszym, to jest trudne doświadczenie i staram się go unikać, choć wiadomo, że czasem jest to niemożliwe, choćby, żeby kupić ubranie czy przymierzyć buty dla dziecka. Jeśli już wybieracie się wspólnie z dziećmi w takie miejsce, to lepiej wcześniej ustalić, co konkretnie planujecie kupić i uwzględnić w tych planach jakiś extra drobiazg dla dziecka, typu soczek czy kulka lodów. 

Odkryłem też, że dużo lepiej w przypadku obdarowywania dzieci poza okazjami, sprawdza mi się kupienie czegoś wcześniej i schowanie na “czarną godzinę”, np. chorobę dziecka, albo jakąś nietypową sytuację, tak, żeby to miało efekt zupełnej niespodzianki, bo często takie zupełnie nieprzewidziane prezenty sprawdzają się najlepiej.

Młodsze dzieci, czyli edukacja finansowa przez zabawę 

Młodsze dzieci uwielbiają się bawić i to jest jeden z najlepszych sposobów na przemycanie wiedzy o pieniądzach. Takie zabawy wymagają sporego zaangażowania rodzica, jeśli trudno znaleźć Ci na coś takiego czas to bez obaw. Dzieci często chorują – choćby w tym tygodniu ja siedzę już drugi dzień z dochodzącym do siebie po chorobie synkiem – to wprost idealny czas na takie aktywności 🙂

Jeżeli dzieci umieją już liczyć do 10 czy 20, to można zacząć od zabawy we wspólne rysowanie, kolorowanie i wycinanie papierowych monet czy banknotów. Albo po prostu wziąć jakieś stare pieniądze, np. drobniaki, które zostały z podróży zagranicznych, posegregować je i policzyć. To oczywiście okazja do porozmawiania trochę o tym czym są pieniądze, że mają różne nominały, że w różnych krajach są różne waluty. 

W ogóle to muszę powiedzieć, że stałem się fanem słoików. Takie zwykłe przezroczyste słoiki mają znacznie więcej zastosowań niż tylko w kuchnii, świetnie sprawdzają się właśnie w edukacji finansowej. Pierwsze wykorzystanie słoika to stworzenie z niego banku i wrzucenie tam wszystkich zabawkowych pieniędzy. 

Taki bank świetnie sprawdzi się w kolejnej zabawie, czyli we wcielaniu się dzieci w różne zawody i otrzymywaniu za to wypłaty. Mój 5-latek lubi sport, można więc pobawić się w to, że jest on trenerem, który za przeprowadzenie treningu otrzymuje określoną kwotę. Wynalazca, który zbuduje fajną budowlę z klocków, może otrzymać coś za swój wynalazek. Weterynarz, za wyleczenie pluszaka, otrzyma zapłatę od właściciela zwierzątka. I tak dalej. Chodzi o to, żeby wymyślić jakiś zawód i określić kwotę za wykonanie związanego z nim zadania. Możecie nawet zrobić tablicę, na której wypisujecie zawody, zadania i określone stawki. 

OK. Jeśli na koniec dnia liczyłeś na to, że dziecko jest już zdrowe i wreszcie wyląduje w przedszkolu, a niestety jest wręcz odwrotnie i Twoja pociecha musi zostać z Tobą w domu kolejny dzień, to służę pomocą i przedstawiam pomysł na kolejną zabawę.

Możecie się pobawić w sklep, w którym to Ty jesteś sprzedawcą, a dzieci będą wydać zarobione przez siebie w poprzedniej zabawie pieniądze. W idealnym świecie powinieneś mieć przygotowane kilka-kilkanaście przedmiotów, których dziecko wcześniej nie widziało. Jakieś szklane kulki, kości do gry, farbki, komiks i gwóźdź programu, czyli jakąś mini zabaweczkę. Kluczowe jest to, żeby te przedmioty miały różne ceny, adekwatne do ich wartości, i żeby była tam jedna większa atrakcja, wyceniona w taki sposób, że po jej kupnie nie starczy dziecku już pieniędzy właściwie na nic innego. To fajna okazja do tego, żeby pogadać o tym dlaczego rzeczy są droższe i tańsze, że budżet jest ograniczony i, że nie można mieć wszystkiego.

A wracając do słoików, świetnym dodatkiem do takiego sklepiku może być słoiczek, do którego dzieci będą wrzucać pieniądze na pomoc potrzebującym. Możesz powiedzieć dzieciom, że wszystko co tam wrzucą, Ty zamienisz na prawdziwe pieniądze, możecie też wspólnie ustalić cel.

Dzieci trochę starsze i scenariusze z życia wzięte

Jeśli dzieci są już trochę starsze, to świetnym miejscem do pokazania wartości pieniędzy mogą być wspólne zakupy spożywcze. 

Przed pójściem na takie zakupy musicie jednak zrobić dwie rzeczy – przygotować listę rzeczy do kupienia oraz określić ile możecie na nie przeznaczyć, czyli ustalić budżet. Mając już budżet, koniecznie weźcie ze sobą gotówkę, w przypadku dzieci ona dużo lepiej trafia do wyobraźni niż zakupy kartą. 

Takie zakupy mogą nauczyć dziecko przede wszystkim tego, że budżet nie jest z gumy, i że nie można kupić wszystkiego na co ma się ochotę, bo najpierw wspólnie wkładacie do koszyka rzeczy z listy, możecie też na bieżąco liczyć na kalkulatorze ile już wydaliście. To dobra okazja, żeby pokazać różnice między takimi zakupami, które są niezbędne, a takimi, które robi się dla przyjemności, jak choćby słodycze.

W przypadku starszych dzieci, np. 9-10 latków, można wspólnie zrobić podobne zakupy w supermarkecie online, albo nawet poprosić dzieci o zrobienie takich zakupów samodzielnie, z zastrzeżeniem, że przed dokonaniem płatności jeszcze wspólnie przejrzycie co wylądowało w koszyku. Gdy dzieci będą miały określony z góry budżet, np. 200 zł, to będą na ekranie widzieć jak każdy dodany produkt zwiększa kwotę w koszyku i “miejsca” na pozostałe atrakcje jest coraz mniej. 

Takich zabaw jak te, które wymieniłem jest oczywiście mnóstwo. Jest jeszcze jedna prosta i fajna, która nie wymaga specjalnych przygotowań. Możecie np. przejść się po domu i “wycenić” różne przedmioty: kanapę, lodówkę, telewizor, obraz na ścianie czy coś bardziej nieoczywistego, jak choćby okno czy podłogę. Możecie wziąć karteczki samoprzylepne i jeśli dzieci jest więcej, każdy może dawać swoje “typy”. To może być okazja do tego, żeby porozmawiać o tym, dlaczego pewne rzeczy kosztują więcej i dlaczego tak się dzieje, no i ulubiony temat rodziców, czyli dlaczego o rzeczy trzeba dbać. 

Kieszonkowe: po co, ile i od kiedy

Kieszonkowe to duży oddzielny temat. Pierwsze pytanie jest takie, po co w ogóle dawać dzieciom kieszonkowe? Ano przede wszystkim właśnie po to, żeby dziecko nauczyło się gospodarować pieniędzmi. A odpowiednie podejście do kieszonkowego, może nauczyć dzieci dlaczego warto oszczędzać. 

To w jakim wieku zacząć dawać dziecku kieszonkowe w każdym domu wygląda inaczej i w dużej mierze zależy od tego, na ile tematem pieniędzy interesuje się Twoje dziecko. W kilku amerykańskich poradnikach znalazłem informacje, że w Stanach pierwsza okazja dla dziecka do otrzymania pieniędzy jest wtedy, kiedy maluchom wypadają pierwsze zęby i  przychodzi do nich wróżka zębuszka, czyli w okolicach 6-7 roku życia. 

W przypadku moich dzieci 6 lat to pewnie za wcześnie, ale 7-8 lat to pewnie będzie dobry moment, żeby zacząć im dawać jakieś drobne kwoty. Mój 13-latek zaczął dostawać kieszonkowe jak miał 10 lat i z perspektywy czas widzę, że to było chyba trochę za późno. W Polsce zresztą mnóstwo dzieci zostaje obsypany prezentami i pieniędzmi w bardzo młodym wieku, bo do komunii przystępują już 9-latki i rodzice często mają trudność jak ten temat ograć, dlatego warto, żeby przed tym momentem dzieci miały już trochę doświadczenia w gospodarowaniu pieniędzmi.  

Ile kasy powinno dostawać dziecko? Ja uważam, że nawet jeśli masz dobrą sytuację finansową, to kieszonkowe powinno być symboliczne. Tu nie chodzi o to, żeby dziecko kupiło sobie za te pieniądze nie wiadomo co, tylko o to, żeby nauczyło się zarządzać posiadaną kwotę. 

Wróćmy do słoików, bo one mogą się bardzo przydać w sensownie pomyślanym kieszonkowym. Słoiki będą potrzebne dwa, albo nawet trzy. 

Pierwszy z nich przeznacz na kwoty, które dziecko otrzyma do własnej dyspozycji. To taki słoik będący odpowiednikiem podstawowego rachunku rozliczeniowego w banku. Do tego słoika proponuję wrzucać 40% ustalonej kwoty kieszonkowego, czyli przy kieszonkowym rzędu 10 zł tygodniowo, to by było 4 zł. 

Drugi słoik to mają być oszczędności, czyli pieniądze odkładane na wybrany przez dziecko i zaakceptowany przez Ciebie cel, np. zestaw Lego. Do niego proponuję wrzucać drugie 40%, czyli w moim przykładzie także 4 zł, oraz wszelkie inne pieniądze, które dziecko w jakiś sposób otrzyma, np. od dziadków.

No i warto postawić jeszcze trzeci słoik, czyli taki, w którym będziecie odkładać pieniądze na pomoc innym, cele charytatywne, tu także warto określić konkretny cel, np. nasze dzieci chodzą do przedszkola integracyjnego i jest tam kilkoro dzieci, których rodzice zbierają pieniądze na kosztowne leki czy operacje. Do tego słoika proponuję wrzucać np. 20%, czyli 2 zł tygodniowo.

Słoiki mają też taką przewagę nad świnkami skarbonkami, że dokładnie widać co jest w środku, dzieci więc widzą i mogą liczyć jak tych pieniędzy przybywa.

Mówiłem o tygodniówce, bo uważam, że w przypadku młodszych dzieci, kieszonkowe najlepiej jest wręczać co tydzień. Kieszonkowe co miesiąc wydaje się bardzo odległe i abstrakcyjne. Aha no i oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powiedzieć dziecku, że pieniądze ze swojego słoika może zawsze też wrzucić do słoika oszczędnościowego, żeby szybciej dotrzeć do celu, czy do słoika przeznaczonego na pomoc innym.

Z kieszonkowym jest jednak jeden, dość powszechny, problem. Dzieci często wydają na to, na co nie chcieliby wydawać ich rodzice, czyli głównie słodycze. Jak sobie z tym radzić?

Przede wszystkim, jako rodzic jak najbardziej możesz ustalić pewne zasady związane z wręczanymi dziecku pieniędzmi. Możesz np. powiedzieć, że dziecko po prostu nie może wydawać ich na słodycze, albo może wydawać na nie tylko określone kwoty. Jednak im dziecko jest starsze, tym oczywiście trudniej to kontrolować. Dla mnie to kolejny argument za tym, żeby kieszonkowe było dość niskie i żeby dziecko mogło swoje pieniądze wydawać w miarę swobodnie. Jeśli młodsze dziecko będzie dostawało do swojego podstawowego słoika np. 5 zł tygodniowo, to i tak za wiele za to słodyczy nie kupi, można więc dać mu wolną ręką i przy okazji zachęcać na różne sposoby do wydawania pieniędzy na inne rzeczy, lub też do odkładania na większy cel i dorzucania do słoika z oszczędnościami. Co więcej, można tu nawet zastosować dodatkową zachętę. Jeśli np. dziecko zdecyduje się odłożyć całe swoje pieniądze z danego tygodnia na oszczędności, to rodzic może tam dorzucić dodatkową drobną kwotę, np. 2 zł – trochę na tej samej zasadzie jak działa  oprocentowanie rachunku oszczędnościowego, który ma nas przecież właśnie zachęcać do oszczędzania. 

Słoik z oszczędnościami ma też tę ogromną zaletę, że jak wreszcie uda się uzbierać na ustalony cel, to można wspólnie z dzieckiem pójść do sklepu i dokonać zakupu. Dziecko dużo lepiej zrozumie wartość pieniądza, jeśli musiało odkładać na swój cel kilka tygodni, czy nawet miesięcy i samodzielnie w sklepie przekazać tę większą kwotę sprzedawcy.

Wielu rodziców chciałoby też nagradzać finansowo dzieci za wykonywanie różnych obowiązków domowych, co ma przypominać wynagrodzenie za wykonywanie pracy. I to jest jeden z tematów, który przewija się w wielu amerykańskich poradnikach dla rodziców, twierdzących, że powinno się  dzieciom płacić za wykonywanie obowiązków domowych, bo poznają w ten sposób wartość pieniądza. Ja się jednak z tym nie zgadzam. Tutaj postępowałbym tak, jak radzi wielu psychologów dziecięcych, a więc robiłbym coś przeciwnego i nie płacił dzieciom za pomoc w domu, jak nakrycie do stołu czy wyniesienie śmieci. Wynagrodzenie za obowiązki domowe sprawia, że stają się one towarem, dziecko może je chcieć wykonywać tylko dlatego, że dostanie za nie jakąś zapłatę, a nie dlatego, że życie rodzinne polega w dużej mierze na bezinteresownym dzieleniu się i na dawaniu czegoś od siebie.

W przypadku kieszonkowego i rodzeństw, powstaje też problem “sprawiedliwości”, a więc tego, że starsze dziecko dostaje pieniądze a młodsze nie, albo, że starsze dostaje więcej. Co w takiej sytuacji? Prawdę mówiąc to nie wiem, bo ten moment jest jeszcze przed nami, a z kolei 13-latek jest o tyle starszy, że młodsze dzieciaki nie mają problemu z tym, że on kieszonkowe dostaje. Jest jednak kilka dobrych praktyk na ten temat, przede wszystkim powinno się wyjaśniać dzieciom, że na kieszonkowe przychodzi czas z wiekiem, jeśli starsze dziecko dostaje kieszonkowe, to przyjdzie na to czas i w przypadku młodszego. Dzieci powinny zdawać sobie też sprawę z tego, że sprawiedliwość nie polega na tym, że każdy dostaje dokładnie tyle samo. Dzieci w różnym wieku mają inne obowiązki, przedszkolak ma więcej czasu wolnego niż uczeń, bo nie ma prac domowych, a otrzymywanie i wydawanie pieniędzy to nie tylko przyjemność, ale też odpowiedzialność i postępowanie zgodnie z ustaleniami z rodzicami. 

Jak rozmawiać o pieniądzach z młodszymi nastolatkami? 

Wszystko to o czym mówiłem, komplikuje się nieco, i to nie tylko w wypadku finansów :), gdy dzieci rosną i stają się nastolatkami, tak jak w przypadku mojego 13-latka. 

Jak mój syn miał 12 lat, założyłem mu specjalne konto dla młodszych dzieci i ten pomysł zupełnie się nie sprawdził. Po pierwsze dwa razy zgubił kartę płatniczą, a po drugie te pieniądze na karcie były jednak dość abstrakcyjne. Dlatego nie tylko w przypadku pieniędzy i dzieci, ale także w przypadku pieniędzy i nastolatków jestem fanem gotówki. Mój błąd był taki, że syn dostawał też pieniądze co miesiąc, teoretycznie jest to lepsze rozwiązanie dla starszych dzieci i nastolatków, bo wymaga od nich lepszego planowania wydatków, ale akurat w jego wypadku dużo lepiej sprawdzają się pieniądze otrzymywane co tydzień, choćby dlatego, że żeby mieć na jakiś większy typowy wydatek, jak wyjście na burgery ze znajomymi z klasy, musi sobie przynajmniej jeden-dwa dodatkowe tygodnie pieniądze odłożyć. 

Wczesnych nastolatków można też oswajać z bardziej zaawansowanymi konceptami związanymi z pieniędzmi. Przede wszystkim można ich zachęcać do różnych prób dorabiania – od najprostszych jak choćby wyprzedaże garażowe, po bardziej zaawansowane, jak np. pomoc sąsiadom w sprzątaniu ogrodu. Warto jednak wiedzieć, że legalnie nastolatki mogą pracować dopiero po ukończeniu 15 roku życia oraz pod pewnymi dodatkowymi warunkami.

W przypadku młodszych nastolatków, dużo trudniej też umówić się na to, na co dziecko można wydawać pieniądze. W tym wieku to już dużo bardziej kwestia zaufania i pogodzenia się z tym, że pieniądze syna czy córki mogą być wydane na różne “bzdury”. Więcej zdziała tu wyrobienie dobrych zachęt do oszczędzania. Więc tutaj także polecam każdorazowe odkładanie np. połowy kieszonkowego na oszczędności na oddzielne subkonto co do którego ustalacie cel i decyzję na temat wypłaty omawiacie wspólnie. 

Młodszy nastolatek, to też dobry moment, żeby porozmawiać o tym jakie mechanizmy rządzą światem przepełnionym konsumpcjonizmem. Dlaczego podejmuje się takie, a nie inne decyzje zakupowe, jak działa marka i branding, co wpływa na cenę danego przedmiotu?  No i wreszcie dotknięcie bardzo wrażliwego tematu jakim jest porównywanie się z innymi i porównywanie co kto ma i ile to kosztuje. To jednak jednak złożone kwestie dotyczące wychowywania nastolatków, wykraczające poza tematyką tego odcinka.

Podsumowanie

Ten odcinek powstał jak jedno z moich dzieci było chore, i tak to mniej więcej z dziećmi wygląda. Chaos, po prostu wiele rzeczy które się dzieją z dziećmi i wokół nich jest nieprzewidywalne. Być może część rzeczy, o których tutaj opowiedziałem świetnie się sprawdzi u Was w domu, a inne niespecjalnie. To, co na pewno możesz jednak zrobić, to zadbać o porządki we własnych finansach osobistych. Pozbycie się długów, lepsza kontrola wydatków czy zbudowana oszczędnościowa poduszka bezpieczeństwa sprawią, że będziesz bardziej zrelaksowany, a to może mieć pozytywny wpływ na Twoje relacje z dziećmi. 


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

© Piotr Zalewski, 2023