Podcast o Pieniądzach

#24 Czy Polska staje się europejską potęgą gospodarczą?

Czy Polska staje się europejską potęgą gospodarczą? – link do wysłuchania odcinka

W ostatnim z wakacyjnych odcinków trochę się pozachwycam i opowiem o ogromnym wzroście gospodarczym, jakiego dokonała Polska w ciągu ostatnich 30 lat. Bo mieszkając i żyjąc tutaj i widząc piętrzące się problemy, trochę nie zauważamy, jakiego ogromnego skoku cywilizacyjnego dokonaliśmy. 

Inspiracją do powstania tego odcinka był artykuł znanego amerykańskiego komentatora ekonomicznego Noaha Smitha, który w serii artykułów o państwach najszybciej rozwijających się gospodarczo, opublikował tekst “The Poland/Malaysia model. A get upper-middle-class-quick scheme”, w którym opisuje jak Polsce i Malezji udało znaleźć recepturę na szybki i trwały wzrost gospodarczy. Taki, który przekształcił nas w jeden z najlepiej rozwijających się na świecie gospodarczo krajów. 

Pierwszy i najpopularniejszy komentarz pod wspomnianym artykułem Smitha jest o tym, że Polacy zdają się tego w ogóle nie dostrzegać i pesymistycznie patrzą na to, co się dzieje wokół. Tymczasem wystarczy przejrzeć międzynarodowego YouTube’a, by trafić na wiele popularnych filmów o “cudzie gospodarczym” Polski. Np. uznany kanał o gospodarcze Economics AltSimplified opublikował film “Gospodarka Polski: Europejski trygrys?” z prawie pół milionem wyświetleń, a kanał VisualPolitik, materiał “Polska, nowe Niemcy?”. Inny film na kanale TLDR New EU nosi z kolei tytuł “Czy Polska staje się główną europejską superpotęgą?”. I te filmy mają po kilka milionów odtworzeń. O temacie Polski zrobiło też się głośno, gdy w post-brexitowej Wielkiej Brytanii pojawiła się seria artykułów, których autorzy ostrzegają, że przy obecnym poziomie wzrostu gospodarczego w Polsce i Wielkiej Brytanii, Polska może wyprzedzić gospodarczo Wielką Brytanię już za 7 lat, w 2030 r. 

Coś jest więc na rzeczy, prawda?

Wzrost gospodarczy Polski. Co wydarzyło się przez ostatnie 30 lat?

Ja również uważam, że jako kraj dokonaliśmy od 1989 niesamowitego postępu. Wiele rzeczy w Polsce mi się nie podoba, przede wszystkim to, co obecnie dzieje się w polityce, jednak szereg różnych danych statystycznych z ostatnich 30 lat jest niezaprzeczalny. W latach 1989-2018 wzrost gospodarczy Polski wyniósł 827% i był najwyższy w całej Europie. 

W latach 80 Polska była biednym krajem, według niektórych raportów, nawet najbiedniejszym na kontynencie, a prawie a pewno najbiedniejszym krajem komunistycznym. W 1989 r. PKB na mieszkańca wynosił wtedy 33% poziomu niemieckiego, w Estonii było to wtedy 43%, a na Węgrzech prawie 50% tego co wypracowały Niemcy.

Przypomnę, że w Polsce w latach 80 funkcjonowała reglamentacja towarów i tzw. kartki, które uprawniały do zakupu ściśle określonej ilości ściśle określonych towarów. Po stanie wojennym, w latach 1981-1985 kartki obowiązywały na takie towary jak czekolada, mleko w proszku, a nawet wata, nie wspominając o alkoholu czy benzynie  i według niektórych źródeł poziom reglamentacji, był wtedy nawet większy niż podczas II Wojny Światowej. Ja, urodzony w latach 80, dobrze pamiętam, jak wchodząc do Pewexu, wydawało się, że wchodzę do innego, lepszego, świata. Pamiętam jak mama kupiła mi i siostrze opakowanie małych batoników Mars, i przez kilka następnych dni, czy nawet tygodni, zawsze dostawaliśmy jako słodycz po obiedzie pół takiego mini batonika.

Innymi słowy, byliśmy naprawdę biednym krajem, a obecnie, po nieco ponad 30 latach od upadku komunizmu zbliżamy się do osiągnięcia statusu kraju rozwiniętego, a nie rozwijającego się. 

Nie ma co prawda jednej definicji kraju rozwiniętego, ale przyjmuje się, że najbardziej istotne są tu właśnie kwestie ekonomiczne. Jeden z głównych czynników to osiągnięcie GDP per capita według parytetu siły nabywczej na poziomie 21 tys. dolarów, w Polsce to obecnie już ponad 40 tys. dolarów rocznie. Inny ważny wskaźnik to HDI, czyli Human Development Index, a więc miara uwzględniająca nie tylko PKB per capita, ale także oczekiwaną długość życia i edukację. I tutaj też Polska znajduje się w gronie 66 krajów świata, gdzie ten wskaźnik jest bardzo wysoki, ale nie najwyższy. Z kolei w jednym dość prestiżowym indeksie FTSE Russel, Polska osiągnęła status kraju rozwiniętego już w 2018 r. czyli na niespełna 30 lat po transformacji. Przy okazji zachęcam do wysłuchania poprzedniego odcinka, gdzie więcej opowiadam o wskaźnikach takich jak PKB czy HDI. 

Po terapii szokowej Balcerowicza, która była zwrotem kursu o 180 stopni od gospodarki centralnie planowanej nastąpiły lata spadku gospodarczego i hiperinflacji, która drenowała kieszenie Polaków. Ta terapia odbyła się dużym kosztem społecznym, jednak patrząc na rozwój innych krajów regionu, na pewno była słuszna z perspektywy ekonomicznej. Od 1992 r. Polska gospodarka rosła właściwie nieprzerwanie w średnim tempie ponad 4% rocznie. Nawet światowy kryzys finansowy w latach 2007-2008, który zachwiał w posadach wiele światowych gospodarek i wywołał spadki PKB na poziomie od kilku – w przypadku USA, do nawet kilkunastu procent, w przypadku np. Irlandii i Islandii udało się przejść Polsce sucha stopą. Bo Polska miała w 2008 r. wzrost na poziomie 4,2%, a w 2009 na poziomie 2,8%.

Wskaźnik PKB i inne oparte na nim mają wiele wad, o czym opowiadałem w poprzednim odcinku. Patrząc jednak na GDP per capita, możemy jednak zobaczyć jak wzbogaciło się społeczeństwo. W Polsce PKB per capita  w oparciu o parytet siły nabywczej, czyli najbardziej miarodajny wskaźnik, jest już wyższe nie tylko od wielu krajów byłego bloku wschodniego jak Węgry, Rumunia czy Chorwacja, ale Polacy mają też więcej w kieszeni niż Portugalczycy i Grecy, czyli kraje zachodnie. Obecnie PKB per capita w Polsce jest trzy razy wyższe niż na początku transformacji. I to mimo tego, że Polska startowała w 1989 r. ze znacznie niższego poziomu niż wszystkie wymienione przed chwilą kraje. 

To są dane statystyczne. Ale są też dane anegdotyczne. Kilka moich znajomych osób, a wcześniej też współpracowników, którzy odwiedzają Polskę regularnie, raz na kilka miesięcy, widzą ten postęp na własne oczy i zauważają to, czego my często nie widzimy. Oczywiście Polska rozwija się nierównomiernie, a Ci znajomi odwiedzają głównie duże miasta, ale zawsze są pod wrażeniem tego jak dużo się buduje i zmienia. 

Najlepszym przykładem takiej rozwijającej się Polski jest warszawska dzielnica Wola, która dla osoby mieszkającej w tym mieście zmieniła się tak diametralnie, że aż trudno ją poznać. W tej sąsiadującej ze śródmieściem części miasta wyrósł gąszcz wieżowców, nowych stacji metra, ścieżek rowerowych, restauracji i odrestaurowanych kamienic. Może nie wszystko mi się podoba jeśli chodzi o urbanistykę, jednak widać tu ogromny progres. 

Droga Polski od kraju biednego do rozwiniętego

Jak więc Polsce udało się osiągnąć taki sukces gospodarczy?

Na to pytanie odpowiedzi jest co najmniej kilka. Książkę na ten temat opublikował kilka lat temu Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego i nawet on, w jednym z ostatnich wywiadów przyznał, że nie ma wielu kompleksowych opracowań na ten temat, ale moim zdaniem jedno z najlepszych to właśnie jego książka “Europejski Lider Wzrostu. Polska Droga od ekonomicznych peryferii do gospodarki sukcesu”.. Piątkowski nazywa ostatnie 30 lat “polskim gospodarczym złotym wiekiem” i wymienia cztery główne czynniki, które do tego sukcesu się przyczyniły. 

Egalitaryzm – czyli to, że Polsce po 1989 w odróżnieniu od wielu krajów regionu, choćby Ukrainy i Bułgarii, udało się uniknąć oligarchizacji, i wiele firm było tworzonych przez ludzi przedsiębiorczych, bez polegania na specjalnych układach, a wiele znaczących biznesów utworzyli ludzie spoza układu. Współczynnik Giniego, czyli miara nierówności dochodowej jest w Polsce na niskim poziomie i jest on nieporównywalnie niższy niż w Stanach Zjedoczonych, Rosji czy nawet Wielkiej Brytanii. Zdaniem prof. Piątkowskiego i kilku innych ekonomistów, za duże wyrównanie nierówności społecznych odpowiada też program 500+, który co prawda nie przyczynił się do zwiększenia dzietności, ale znacznie zmniejszył poziom ubóstwa w Polsce. 

Edukacja – mimo, że Polska nie ma najlepszych uniwersytetów na świecie, to zwłaszcza w latach 2000 przeżywaliśmy ogromny boom edukacyjny. Obecnie wykształcenie wyższe ma w Polsce ponad 20% osób, podczas gdy w najlepszym okresie PRL było to niewiele ponad 6%, a przed wojną zaledwie 1% społeczeństwa. Wiem, że narzeka się na jakość tej edukacji, ale nie zmienia to faktu, że jest to najlepszy wynik w historii Polski i, że nawet jeżeli nie są to osoby najlepiej wykształcone, to są wykształcone wystarczająco dobrze, by pracować choćby w oddziałach zagranicznych korporacji, o których wspomnę za chwilę. Niestety obecnie z edukacją jest coraz gorzej, ze względu na fatalnego ministra edukacji, który na przykład ostatnio wprowadził nowy system punktacji czasopism naukowych, czyli kluczowy system dla określania rankingu naukowców. W tym nowym systemie publikacja w “Studiach z Prawa Wyznaniowego” daje tyle samo punktów, co publikacja w “Nature” najbardziej prestiżowym czasopiśmie naukowym na świecie. A to co minister Czarnek robi z systemem edukacji w szkołach podstawowych i średnich, to już temat na oddzielny podcast.  

Elity – czyli to, że polityka gospodarcza była dobrze prowadzona przez polityków zarówno z lewej jak i z prawej strony właściwie aż do teraz, bo co ciekawe, prof. Piątkowski w jednym z ostatnich wywiadów używa czasu przeszłego, tak jakby nie do końca wierzył w elity gospodarcze działające obecnie. 

Energia, zdaniem Piątkowskiego, mamy w Polsce ogromną energię do działania i przedsiębiorczości i szybko dostosowujemy się do nowych warunków. Ja bym to potocznie nazwał polskim kombinowaniem, czyli terminem trochę nieprzetłumaczalnym na angielski, bo kombinowanie, to nie tylko umiejętność połączenia kilku elementów w całość, ale też “umiejętność załatwienia czegoś”. Nawet w czasie Covidu, w 2020 r. Polska zaliczyła jeden z najmniejszych procentowych spadków PKB w Europie, bo to był rok, w którym każdy europejski kraj jakiś spadek zaliczył. W Polsce wyniósł on tylko -2% i był jednym z najniższych w Europie, dla porównania w Niemczech było to -3,7%, we Francji -7,7%, a w Wielkiej Brytanii aż -11%. Tylko kilka krajów europejskich mogło się poszczycić wynikiem minimalnie lepszym niż Polska, a z większych krajów Polska uzyskała zdecydowanie najlepszy wynik. 

Rola Unii Europejskiej w polskiej transformacji gospodarczej

Z kolei zagraniczni autorzy często zwracają uwagę na łatwość otwierania się zagranicznych biznesów w Polsce i obecność dużych znaczących oddziałów i fabryk wielu zagranicznych firm. 

W latach 90 i 2000 było to możliwe głównie dzięki specjalnym strefom ekonomicznym, które dawały przywileje m.in. podatkowe. Dziś olbrzymią rolę gra tu obecność w Unii Europejskiej i jeden wspólny europejski rynek pozwalający na swobodny przepływ towarów i usług. Dobra lokalizacja, centralna w Europie, między wschodem, a zachodem, z poprawioną infrastrukturą komunikacyjną, obecność w Unii plus wystarczająco dobrze wykształcone społeczeństwo, pozwalają na otwieranie już nie tylko przysłowiowych montowni śrubek, ale też zaawansowanych technologicznie fabryk. 

Niesamowitym osiągnięciem jest tu niedawne ogłoszenie budowy fabryki półprzewodników Intela, największej inwestycji zagranicznej w historii Polski, o wartości ponad 4,6 mld dolarów. Intel już teraz zatrudnia w Polsce, według różnych źródeł, 3, a nawet 4 tysiące osób, a w tej fabryce znajdzie zatrudnienie kolejne 2 tysiące. Ta inwestycja ma również ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa Polski, o czym można się przekonać czytając świetną “Wojnę o chipy” Chrisa Millera. Autor opisuje, jak to chipy stały się jednym z najważniejszych strategicznie towarów na świecie. A samo to, że Intel zdecydował się budować fabrykę, która co prawda nie będzie budować samych procesorów, ale zajmować się produkcją układów na ich bazie, oraz testowaniem i pakowaniem jest ogromnie istotne, bo fabryka ta będzie niezbędna w łańcuchu dostaw Intela. I zostanie wybudowana w kraju, sąsiadującym z państwem, w którym odbywa się największa wojna w Europie od czasów II Wojny Światowej. I doprowadzenie do budowy tej fabryki, jest możliwe głównie dzięki rozwojowi jakiego dokonała Polska przez ostatnie 30 lat. 

Ale to nie tylko Intel. Google w kilku lokalizacjach, między innymi warszawskim centrum inżynieryjnym, ma już ponad 1 tys. pracowników. W Warszawie powstają rozwiązania z zakresu cloud computing i jest to jedno z najważniejszych centrów Google dotyczących cloud computing na świecie. 

Te przykłady to miejsca w znacznej mierze wymagające wykwalifikowanych pracowników, a nie monterów śrubek. 

Bardzo istotne znaczenie ma też eksport, który w Polsce stanowi już około 60% PKB, to duża wartość jak na kraj tej wielkości co nasz. A ten eksport jest możliwy w dużej mierze dzięki Unii Europejskiej i swobdonego przepływu towarów, bo najwięcej eksportujemy do Niemiec, Czech, Francji i innych krajów europejskich. 

Jeśli chodzi o Unię Europejską, to Polska tak dobrze wykorzystała swoją szansę na dołączeniu do europejskiej wspólnoty i płynące za tym pieniądze w postaci funduszy strukturalnych, że w kolejnych latach będzie otrzymywać tych pieniędzy mniej. Przypomnę też, że ogromne fundusze są obecnie wstrzymane ze względu na politykę partii rządzącej, być może więc po raz pierwszy nie wykorzystamy tych unijnych pieniędzy, a mowa tu o ogromnych kwotach, liczonych w dziesiątkach miliardów Euro. 

Dlatego, zgadzam się z tym o czym mówią Noah Smith i Marcin Piątkowski, uważam, że jednym z najważniejszych czynników rozwoju gospodarczego Polski było nasze wstąpienie do Unii Europejskiej w 2004 r. 

Patryk Jaki, polityk Suwerennej Polski, partii będącej wraz PiS u władzy, opublikował w 2021 r. raport, w którym wyliczał, ile to Polska jakoby straciła na obecności w Unii. W odpowiedzi na ten, stworzony dla celów politycznych i zupełnie nierzetelny raport, podniosło się szereg głosów czołowych polskich ekonomistów, którzy od dawna liczą ile Polska zyskała na akcesji do Unii. Jak wyliczyli już w 2019 r. eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego, dzięki wejściu do Unii, PKB Polski jest o ok. 12 proc. większe, niż byłby, gdybyśmy pozostali poza wspólnotą. W czerwcu 2021 r. ukazał się z kolei raport UW, gdzie grupa ekonomistów wyliczała iż od akcesji realny dochód na mieszkańca był o około 55 proc. większy, niż wtedy gdybyśmy do Unii nie weszli. Zdaniem wielu specjalistów najwięcej zyskaliśmy nawet nie na wspomnianych funduszach strukturalnych, ale właśnie dzięki inwestycjom zagranicznym, takim jak fabryka Intela.

Czy Polsce rzeczywiście grozi pułapka średniego dochodu?

Na obecnym etapie rozwoju Polski, to o czym się słyszy najczęściej to o “pułapce średniego rozwoju”, czyli zjawisku powodującym stagnację gospodarczą lub nawet recesję w krajach rozwijających się i aspirujących do dogonienia krajów rozwiniętych.

Przed Polską stoi obecnie wiele wyzwań, do jednego z największych należy kryzys demograficzny, czyli to, że w Polsce umiera więcej osób niż się rodzi. Ostatnio padają kolejne rekordy, np. w czerwcu urodziło się najmniej dzieci w historii pomiarów tego wskaźnika przez GUS, w ciągu ostatnich 10 lat, polskie społeczeństwo postarzało się średnio o 4 lata. Gdy wcześniej wspominałem o młodych, dobrze wykształcony Polakach zdolnych do pracy, to jest ich coraz mniej. Przyczyn takiego kryzysu jest wiele i dużo państw europejskich się z nim mierzy. Według raportu IBS, w Polsce na taką sytuację ma wpływ  dostępność mieszkań, niespójna polityka rodzinną, a ostatnio wprowadzenie zupełnie drakońskiego prawa aborcyjnego, które jest jednym z najbardziej restrykcyjnych na świecie. Zdaniem Polskiej Akademii Nauk “wprowadzona zmiana „Zaburza proces planowania rodziny, zwiększając obawy kobiet i ich partnerów związane z zajściem w ciążę“.

Taka kiepska sytuacja demograficzna, wymaga niczego innego jak pracowników zagranicznych, czyli imigrantów. Tylko oni będą w stanie załatać te dziury, które pojawią się na rynku pracy, by Polska mogła się dalej rozwijać. Rząd nie ma więc innego wyjścia, niż wydawać jak najwięcej pozwoleń na pracę dla cudzoziemców. I mimo, że oficjalna polityka Prawa i Sprawiedliwości jest antymigracyjna, to w ostatnich latach liczba takich zezwoleń na pracę dla obcokrajowców rośnie rekordowo i legalnie pracujących w Polsce jest ich już ponad 2 mln. 

Kolejny problem Polski to brak dużych globalnych marek, zwłaszcza w innowacyjnych branżach. Myśląc o globalnej szwedzkiej marce, od razu wyobrażasz sobie IKEA. Holandia ma ASML, jedynego  na świecie producenta najbardziej zaawansowanych maszyn do litografii EUV, służących do produkcji czipów, czesi mają Skodę,  popularną nawet w Szwajcarii. A ten alpejski kraj ma oczywiście też wiele znanych światowych marek, jak choćby Nestle. A co z Polską? Jedyna marka, jaką bym wymienił jednym tchem z największymi europejskimi czy amerykańskimi to CD Projekt. Kolejna to ew. LPP, czyli producent ubrań Reserved. Choćby Kora Południowa, która startowała z podobnego poziomu jak Polska, ma dziś najbardziej znanych na świecie producentów elektroniki i motoryzacji.

Polska na pewno też musi wspiąć się po drabince innowacyjności, czyli wdrażania nowych lub znacznie udoskonalonych produktów. Obecnie według raportu opublikowanego przez organizację WIPO, Globalnego Rankingu Innowacji, Polska zajmuje 38. miejsce i wyprzedzają nas m.in. takie państwa jak Bułgaria, Czechy czy Estonia.

Ja uważam jednak, że Polska będzie w stanie wyjść, albo nawet już wyszła z tej pułapki i ma szanse na dalszy dynamiczny rozwój. A jeśli to się nie uda, to co? Jak pisze Noah Smith: Czy naprawdę nas to musi tak obchodzić? Polska i Malezja może nie są tak bogate jak Niemcy czy Korea, ale zdecydowanie wyszły z biedy. Kraje takie jak Bangladesz, Wietnam, Ghana czy nawet Meksyk dałyby się pokroić, żeby mieć PKB na mieszkańca w poziomie 30 tys. dolarów. Ja dodam, że w Polsce PKB per capita w oparciu o parytet siły nabywczej to już ponad 40 tys. dolarów.  

Wpływ obecnej polityki na dalszy rozwój gospodarczy Polski

Słuchając tego wszystkiego, niektórzy z Was przecierają pewnie uszy ze zdumienia. W końcu mamy bardzo wysoką inflację, ostatnio dane wskazują, że ceny nadal rosną w tempie ponad 10% rok do roku. Słyszy się o rozdawnictwie publicznych pieniędzy czy o rosnącym albo ukrytym długu publicznym. Co więcej, wzrost PKB za ten rok, będzie prawdopodobnie na poziomie ok 0,5 proc. czyli najmniej od 1992 roku, nie uwzględniając COVIDowego roku 2020.

I tak jak sami osiągnęliśmy ten sukces, tak i sami możemy go stracić. Bo największym zagrożeniem dla rozwoju gospodarczego Polski jesteśmy my sami. 

Mnie tę radość z rozwoju ostatnich 30 lat przysłaniają nieudolne działania rządu, zwłaszcza bardzo nieodpowiedzialna polityka walki z inflacją, zamach na edukację oraz polityka antyunijna. 

Inflacja jest rakiem ekonomii, o czym opowiadałem zresztą więcej w odcinku #3 dotyczącym relacji między czasem, a pieniędzmi. Edukacja to podstawa każdej rozwiniętej gospodarki i innowacyjności, a odwracanie się od Unii Europejskiej, czasem na potrzeby polityki wewnętrznej, czasem z cynizmu, mogą być opłakane w skutkach, co pokazują skutki Brexitu. 

Na Wikipedii jest cały długi artykuł o katastrofalnych skutkach brexitu dla gospodarki wysp. Publikacje, o których mówiłem we wstępie o tym, że Polska za kilka lat wyprzedzi Wielką Brytanię nie powstałyby, gdyby atmosfera wokół pogarszającej się sytuacji gospodarczej, nie byłaby tam tak napięta. Niedawno ukazał się sondaż, który pokazuje, że zwolenników pozostania Wielkiej Brytanii w Unii jest najwięcej od momentu rozpoczęcia pomiarów. Obecnie 55% procent brytyjczyków żałuje tego, że UK wyszła z Unii, wobec 33% zwolenników Brexitu. Oznacza to, że opuszczenia Unii żałują dziś miliony tych samych  brytyjczyków, którzy w referendum w 2016 opowiedzieli się za Brexitem!

Jak starałem się pokazać w tym odcinku, że z perspektywy gospodarczej, wstąpienie Polski do Unii Europejskiej było jedną z najlepszych decyzji, jakie mogliśmy podjąć, a wyjście z niej byłoby największym dramatem. Przypominam, że brytyjska Partia Konserwatywna, podobnie jak PiS, wcale nie chciała z Unii wychodzić, a referendum brexitowe zorganizowała ze względu na politykę wewnętrzną i sposób na utrzymanie się u władzy. Sounds familiar? Dlatego uważam, że partie, które jawnie, jak Konfederacja, lub niejawnie jak Prawo i Sprawiedliwość dążą do opuszczenia Unii Europejskiej, działają, bardziej lub mniej świadomie przeciwko interesom Polski i głosowanie na nie, jest podcinaniem gałęzi na, której się siedzi. I będzie dla gospodarki katastrofalne w skutkach.


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Jedna odpowiedź do „#24 Czy Polska staje się europejską potęgą gospodarczą?”

  1. […] Dzisiejszy odcinek ma też na celu wyjaśnienie kilku podstawowych mechanizmów stojących za gospodarką państwa, i tym, jak mogą one się przekładać na poziom zamożności państwa i społeczeństwa, a pośrednio na to, ile zostaje nam w portfelach – choćby ze względu na niższą lub wyższą inflację, system podatkowy czy programy socjalne. Zachęcam też do wysłuchania odcinka 24, w którym opowiadałem o ogromnym wzroście gospodarczym … […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

© Piotr Zalewski, 2023