Pieniądze w związku! To temat trudny, którego raczej tutaj nie nie wyczerpię. Udało mi się jednak zebrać kilka wartościowych wskazówek dotyczących tego jak rozmawiać w związku o pieniądzach, jak nimi zarządzać i jak je wydawać, w taki sposób, żeby nie zatruły nam życia i finalnie naszego związku nie zabiły. Zapraszam do słuchania!
Pieniądze w związku – link do wysłuchania odcinka
Możecie pomyśleć, że porywam się z motyką na słońce. Wystarczy zajrzeć na fora internetowe czy komentarze na blogach, gdzie ten temat finansów w relacji jest poruszany i od razu widać, że tak, jak każdy związek jest inny, tak i podejście do pieniędzy w każdym bardzo się różni. I to często od skrajności, w skrajność, od wpisów typu “każdy jest kowalem swojego losu” i na przykład pełnej rozdzielności pensji, po takie, w których ktoś pisze, “w moim małżeństwie od zawsze pieniądze były wspólne” i wszystkich pieniędzy trafiających na jedno wspólne konto. Zakładam, że będzie to odcinek trochę kontrowersyjny i nie zgodzicie się ze wszystkim, o czym tu dziś opowiem, mam jednak nadzieję, że pomoże on Wam choć trochę w zarządzaniu pieniędzmi w Waszych związkach.
Finanse to temat drażliwy, a drażliwy zwłaszcza, jeśli chodzi o związki. Według statystyk, które znalazłem, m.in. polskich danych GUS, pieniądze to czwarty najczęstszy powód rozwodów w Polsce, podobnie wygląda to w Stanach.
I choć nie ma jednego rozwiązania, cudownego środka, panaceum, na to jak zarządzać pieniędzmi w związku nieformalnym czy formalnym, to jest kilka dobrych praktyk, które warto wprowadzić w życie. I o nich chciałbym dzisiaj opowiedzieć.
Zacznijmy od podstaw. To zabrzmi jak banał, ale wszystko, jak to w związku, powinno opierać się przede wszystkim na dobrej komunikacji, otwartości i szczerości.
Wśród znajomych widuję różne modele. Najbardziej zszokował mnie gość, który jak logował się do bankowości internetowej… to wypraszał żonę z pomieszczenia, żeby czasem nie zobaczyła ile ma na koncie.
To fragment oryginalnego wpisu z jednego z for internetowych. Ludzie i związki są różne. Jednak jeśli w związku jedna osoba ukrywa przed drugą ile zarabia, ukrywa swoje zadłużenie, albo jeśli zrobiła duży zakup znacznie wykraczający poza standardowe, miesięczne wydatki, to powinna zapalić się czerwona lampka. Dlatego właściwie każdy artykuł i każdy ekspert, który zajmuje się finansami w związku, jako pierwszą poradę, wymienia coś co w małym stopniu kojarzy się z finansami – otwartość na rozmowę i szczerość. Są nawet amerykańskie statystki pokazujące, że pary, które szczerze i otwarcie rozmawiają o finansach w swoje relacji, są w związku szczęśliwsze, od tych, którego tego nie robią.
A patrząc od bardziej praktycznej strony to wszystko zaczyna się od budżetu domowego. Czyli podstawą jest wiedzieć ile i na co wydajecie. Nawet jeśli macie oddzielne konta i oddzielnie płacicie za różne rzeczy, lub nawet jeśli właściwie za wszystko płaci jedna osoba, to i tak trzeba to podsumować i wspólnie policzyć, najlepiej przez co najmniej kilka miesięcy, żeby wiedzieć ile realnie i na jakie kategorie wydajecie, jakie są Wasze koszty życia i ile Wam, w dobrym scenariuszu, zostaje na koniec wolnych środków. Przy tych wszystkich obliczeniach nie można też zapomnieć o wydatkach nieregularnych, takich jak wakacje czy zakup prezentów świątecznych.
Prowadzenie budżetu, czy też upraszczając, listy wszystkich wydatków, jest dla wielu związków jedną z najważniejszych decyzji, które pozwoliły im na zapanowanie nad finansami i sprawienie, że temat ten stał się mniej drażliwy.
I ja też uważam, że to jest jedna z najlepszych rzeczy, jaką można zrobić. Oto fragment komentarza z jednego z jednego z popularnych blogów finansowych:
“I tak w 2018 zaczęłam prowadzić budżet. Nie myślcie tylko, że ten pomysł od razu został przyjęty z entuzjazmem. Propozycje jego wprowadzenia były najpierw odbierane jako próba kontroli, trzeba będzie się tłumaczyć ze wszystkiego i znowu kłótnia (dlatego czasem lepiej przemilczeć choćby najgłupszy i najbardziej zbędny naszym zdaniem wydatek). W końcu jednak spróbowaliśmy i… była to NAJLEPSZA DECYZJA FINANSOWA jaką podjęliśmy. Ciężko w kilku zdaniach opisać co zmieniło planowanie wydatków i prowadzenie budżetu. Okazało się, że pieniędzy jest więcej niż się wydawało kiedy świadomie decydujemy co z nimi zrobić. Gdzie jesteśmy po roku? Wróciło mi poczucie bezpieczeństwa.”
Prosty budżet domowy, to najzwyklejsze wpisywanie wszystkich wydatków i wpływów do arkusza kalkulacyjnego takiego jak Excel czy Arkusze Google. Aby sobie to ułatwić warto jednak skorzystać z jednego z gotowych szablonów, takie podstawowe “budżetowe” szablony są wbudowane zarówno w Arkusze Google jak i Excela, a zaawansowane, które pozwalają wyciągnąć z danych jeszcze więcej wniosków, są ogólnodostępne w internecie. A jeśli w ogóle nie chcecie korzystać z Arkusza, to dostępnych jest szereg aplikacji i stron do prowadzenia domowego budżetu, np. Spendee.
W tym, żeby pieniądze, grały w związku, bardzo ważne jest także ustalenie wspólnych priorytetów, a co za tym idzie krótko i długoterminowych celów finansowych, to może być choćby samochód, odkładanie dodatkowych kwot na emeryturę, kredyt hipoteczny czy decyzja o dziecku, która oczywiście nie jest sama w sobie decyzją finansową, ale niesie za sobą finansowe konsekwencje.
To wszystko to duże decyzje, które trzeba zaplanować. Choćby w zarysie warto określić, kto i w jaki sposób będzie okładał, albo, w przypadku dziecka, kto po okresie pierwszych kilku miesięcy, będzie z nim zostawał w domu i być może zrezygnuje z zarabiania na kilkanaście miesięcy. Wszystkie te cele powinny zostać uwzględnione w domowym budżecie, czyli, że jeśli decydujecie się na kupno mieszkania na kredyt, to pojawia się nowa “kieszonka”, do której odkładacie pieniądze na wkład własny.
Tu przy okazji dodam, że więcej o budżecie domowym, opowiadałem w pierwszym odcinku podcastu, gdzie wspominałem o podziale 50/30/20, czyli takich optymalnych proporcjach jaki procent budżetu przeznaczyć na bieżące wydatki, jaki na przyjemności, a jaki na oszczędności.
Kolejna rzecz, którą warto wiedzieć na swój i partnera temat, to jakie kto ma podejście do pieniędzy, jakim jest “typem”, czyli czy bardziej chciałby wydawać, czy oszczędzać, jak patrzy na przyszłość, czy jest gotowy na ryzyko. Zapewne już to po części wiecie, można też sobie zrobić ćwiczenie, w którym zadajecie sobie pytanie, co każde z Was by zrobiło, gdyby nagle dostało “znikąd” 50 tys. złotych. Czy taką kwotę zaoszczędzić, długoterminowo zainwestować, a może wydać na wspólną podróż? To, jak każde z Was na to patrzy, może wskazać jakim typem osobowości jesteście, jeśli chodzi o pieniądze.
Dzięki takim rozmowom, lub zupełnie naturalnie, bo ktoś lubi “cyferki”, będziecie już wyraźnie czuć, kto powinien się w związku zajmować zarządzaniem domowym budżetem. Dla wielu osób prowadzenie budżetu domowego jest zajęciem żmudnym i dość nudnym, jednak pewnie odkryjecie, że jedną osobę z Was, jednak to, choć trochę, kręci. I tu podkreślam, że mówię o zarządzaniu budżetem, a więc prowadzeniu arkusza czy aplikacji i bycie domowym ekspertem w zakresie kosztów i planowania. Nie chodzi jednak o podejmowaniem decyzji, bo wszelkie decyzje wychodzące poza comiesięczne ramy ujęte w budżecie, powinniście podejmować wspólnie. Czyli, wracając do przykładu, wspólnie decydujecie się odkładać na wkład własny do zakupu mieszkania i ustalacie jakie kwoty co miesiąc odkładacie, a osoba “zarządzająca”, zajmuje się zapisywaniem “cyfr” do arkusza kalkulacyjnego, wyborem konta oszczędnościowego czy działaniami takimi jak zakup obligacji na ustaloną przez Was kwotą.
W związkach oczywiście najczęściej jest tak, że dwie osoby zarabiają na różnym poziomie, lub nawet, że zarabia tylko jedno z Was. I te nierówności są najczęściej źródłem napięć, można je nazwać “grami o władzę”. Osoba, która zarabia więcej, a to statystycznie częściej jest to mężczyzna, może mieć poczucie, że to właśnie on przynosi pieniądze i w związku z tym może decydować na co i jak te pieniądze wydawać. To jednak droga donikąd, w skrajnych przypadkach, może to prowadzić nawet do przemocy ekononomicznej, czyli wywierania presji na partnera, dzięki swojej lepsze sytuacji materialnej.
Każdy do związku wnosi coś innego i w rzeczywistości bardzo rzadko jest tak, że dwie osoby zarabiają podobnie. Zwłaszcza gdy pojawiają się dzieci, częsty scenariusz jest taki, że jedna osoba zostaje w domu z maluchami, a druga pracuje, więc pieniądze dostarcza tylko jedna strona, gdy tra druga zajmuje się domem i dziećmi. I co z tego, że taki partner nie wnosi do związku wartości materialnej? Samo opiekowanie się dziećmi to z perspektywy czasu i wysiłku, praca na pełen etat, a coś o tym wiem, bo dzieci mam aż trójkę. Orzecież właśnie dzięki temu, że jedna osoba się w to angażuje i nie realizuje swoich ambicji zawodowych, druga ma szanse się rozwijać. A jednak, czytając fora internetowe, dla wielu dyskutującyh wcale nie jest to oczywiste. Jak to się mówi, nigdy nie zapominajcie, że gracie do wspólej bramki.
Jak temat comiesięcznych przychodów w związku i ich podziału rozwiązać w praktyce? Wiedząc dokładnie kto, ile zarabia i ile wynosi Wasz budżet na comiesięczne wydatki, takie jak zakupy, czynsz, rata kredytu hipotecznego czy opłaty za media, można, według mnie rozważyć dwa rozwiązania jeśli chodzi o podział dostępnych, “domowych” peniędzy. Każde z nich opiera się na otworzeniu wspólnego konta, do którego obydwie osoby mają pełny dostęp i oddzielne, własne, karty płatnicze.
Pierwsze rozwiązanie, które jest mi bliższe, to comiesięczne przelewanie na takie wspólne konto całej kwoty potrzebnej na miesięczne stałe wydatki rodziny, powiększone o kwoty na wydatki związane ze wspólnymi przyjemnościami takimi jak wyjście do restauracji, czy do kina. Jeśli dwie osoby zarabiają podobnie, to przelewają po połowie potrzebnej co miesiąc kwoty, jeśli są znaczne różnice w zarobkach, to proporcjonalnie, np. jedna osoba 60, a druga 40 procent. W takim scenariuszu, każdy z partnerów najpierw otrzymuje pensję na swoje konto, a potem przelewa odpowiednią kwotę na wspólne konto i dzięki temu zachowuje, swoją, myślę, że bardzo potrzebną, autonomię finansową. A więc te pieniędze z comiesięcznej pensji, które nie trafiły na wspólne konto, są dostępne dla każdego do dowolnego wykorzystania, na relizację pasji, czy kawę na mieście. To rozwiązanie jest jednak dobre głównie w przypadku, gdy dwie osoby mają stałe źródło dochodu, a różnice między zarobkami nie są monstrualnych rozmiarów.
A co, jeśli tylko jedna osoba w związku zarabia lub różnica między zarobkami jest ogromna? To jest znacznie trudniejszy temat, i zwłaszcza to może prowadzić do wspomnianej już przemocy ekonomicznej. Czyli, że po prostu osoba dobrze zarabiająca może uważać, że w pierwszej kolejnościw kwestiach finansowych, a potem i także innych, ma pozycję decydującą.
Tutaj zakładałbym inny scenariusz, w którym cała pensja osoby zarabiającej trafia na wspólne konto. I potem jest rozdzielana na stałe wydatki, oszczędności na określone cele, np. wakacje, i dopiero to, co zostanie jest po równe rozdzielane i przesyłane na indywidualne konta, tak by każdy mógł mieć własne, podobne, kwoty do dyspozycji, np. po 5-10% dla każdej ze stron. To jest oczywiście sprawa bardzo indywidualna i osoba “zarabiająca”, może zostawać z większą kwotą, by na przykład realizować jakieś swoje drogie hobby. Ważne jest jednak żeby starać się dążyć do tego, by różnica w wysokości tego “kieszonkowego”, tych pieniędzy poza domowym budżetem, nie była zbyt duża.
Tu jest jeszcze jedna ciekawostka. W przypadku związków, w których jedna osoba zarabia mało, a druga dużo, zdaniem wielu amerykańskich ekspertów, znacznie lepiej się sprawdza, gdy to ta mniej zarabiająca połówka zarządza domowym budżetem, czyli np. monitoruje wydatki na zakupy spożywcze, czy podejmuje decyzje na co Was stać. Dla tej lepiej zarabiającej osoby może to być trudne, bo będzie musiała się zdecydować na zrezygnowanie z kontroli, ale długoterminowo jest to rozwiązanie, które dobrze wpływa na związek, bo wymaga wzajemnego zaufania.
Za wszelką ceną unikajacie długów i kredytów konsumpcyjnych. Nawet raty zero procent są formą kredytu konsumpcyjnego i bedą Was “boleć” przez kilkanaście miesięcy. Generalnie, jak już wspominałem w kilku odcinkach i taka jest też zasada wyznawania przez wielu ekspertów od finansów osobistych, długów powinno się unikać, a jedyny kredyt jaki warto rozważyć, to kredyt hipoteczny. Długi i kredyty to często jeden z punktów zapalnych, które mogą prowadzić do kryzysu w związku, ja sam znam jedną taką rodzinę, która żyła z za dużym jak na ich możliwości kredytem hipotecznym i gdy jedna z osób straciła pracy, doprowadziło to do tego, że cały związek i rodzina się rozpadły Jeśli ktoś z Was ma jakieś długi, które nie są “domowe”, to powinien dążyć do tego, żeby jak najszybciej je spłacić. Temat długów planuję zresztą poruszyć w jednym z kolejnych odcinków.
Słowem podsumowania. Szczerość i rozmowa to podstawa. Prowadzenie budżetu domowego i ustalanie wspólnych priorytetów, to jeden z najlepszych sposobów na uporządkowanie tematu finansów w związku. Nierówności w zarobkach mogą prowadzić do przemocy ekonomicznej, jeśli jedna osoba zarabia dużo więcej od drugiej to warto, żeby większość jej pensji trafiała do wspólnego budżetu domowego zarządzanego przez osobę mniej zarabiającą. Poza wspólnym budżetem domowym, każdy w związku powinien dysponować własnymi pieniędzmi. No i unikajcie długów i kredytów, jeśli je macie, uwzględnijcie je w dowowym budżecie i spłaćcie jak najszybciej, jedynym kredytem, który warto rozważyć, jest kredyt hipoteczny.
Dodaj komentarz